Ciekawe artykuły
Szukasz informacji o sektach?
Chcesz wiedzieć co zagraża Twojej wierze?
Nie wiesz jak bronić swojej wiary?
Potrzebujesz pomocy?
Chcesz nam pomóc?
Oświadczenie Ośrodków Informacji d/s sekt i NRR w sprawie działań p. Ryszarda Nowaka
Szukasz odpowiedniej literatury?
|
|
Czy Mesjasz już powrócił?
Przed swoją męką i śmiercią na krzyżu Jezus pytany przez swych uczniów: kiedy nastąpi koniec świata i jaki będzie znak powrotu Chrystusa na ziemię, odpowiedział:
"Wielu przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem. I wielu w błąd wprowadzą" (Mk 13:6).
Słowa naszego Zbawiciela zaczęły wypełniać się już wkrótce po Jego wniebowstąpieniu. Jeszcze w czasach apostolskich pojawili się pierwsi fałszywi prorocy i mesjasze.Przed nimi przestrzegał chrześcijan apostoł Jan:
"Nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie" (1 J 4:1).
We współczesnym świecie wprost roi się od przeróżnych "guru", "proroków", "mesjaszy" czy "wcielonych bogów". Biografie przedstawiają ich jako świętych posłańców bożych, przynoszących dla zbolałej ludzkości ostatnie orędzie pocieszenia. Możemy czytać o licznych objawieniach, jakie ci "prorocy" otrzymują rzekomo od swych bogów. Wielu ludzi spragnionych kontaktu z "sacrum", z tym co święte, daje się zwieść i stają się wyznawcami takiego samozwańczego "proroka". Tymczasem rzeczywistość dowodzi, że "prorocy" nie są wcale tacy święci i bez skazy, jakby się wydawało, a ich nauki i zalecane techniki medytacji prowadzą często adeptów sekt do poważnych zaburzeń osobowości.
Niebezpieczeństwo jest poważne także w naszym kraju, gdyż wiele sekt niszczących psychikę i osobowość swych członków przenika obecnie do Polski. Zagraniczni pseudoprorocy i "guru" traktują nasz kraj jak nowe eldorado dla swoich wyczynów.
Przyjrzyjmy się postaciom czterech takich "proroków". którzy m aj ą już swych wyznawców w Polsce. Informacji niżej podanych nie znajdzie się w ich oficjalnych biografiach. Niemniej opierają się one na udokumentowanych źródłach, każdorazowo przytaczanych.
Mormoński "prorok" Joseph Smith (1805-1844)
W IX wieku Joseph Smith założył w USA sektę mormonów. W 1830 roku opublikował KsiegęMormona, którą przetłumaczył rzekomo ze "złotych płyt", jakie miał mu przekazać anioł Moroni Smith jest w Kościele mormonów uważany za proroka posłanego przez Boga aby ustanowić prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa i odnowić proste zasady Ewangelii, które zafałszował Kościół katolicki. Właśnie sam Bóg miał wybrać sobie Smitha, aby przywrócić na ziemi prawdziwy Kościół.
"Prorok" - leń i flirciarz
Kim był zatem Joseph Smith? Jaką miał opinię wśród swoich sąsiadów? Oto kilka ocen o nim. Pierwsza pochodzi od Daniela Hendrixa, mieszkańca Palmyry, który był pomocnikiem w przygotowywaniu do druku mormońskiej biblii: "Każdy znał go jako Joe Smitha. Żył w Palmyrze kilka lat wcześniej, zanim ja tam przybyłem z Rochester. Wystarczy powiedzieć, że Joe był najbardziej niechlujnym i leniwym mieszkańcem tego miasta. Miał wtedy około 2-5 lat. Jeszcze teraz oczyma pamięci widzę go w podartych i połatanych spodniach, przytrzymywanych przez płócienne szelki, w czarnej jak ziemia perkalowej koszuli, w dziurawym na głowie kapeluszu, przez które sterczą brudne, nieuczesane włosy. Zimą współczułem mu z powodu jego dziurawych butów.
Joe miał jednak wesoły i niefrasobliwy stosunek do swojego losu, co zjednywało mu wielu przyjaciół Był świetnym, urodzonym mówcą i mógłby to robić zawodowo, gdyby miał odpowiednie przygotowanie. Wśród moich młodych znajomych uchodził za wybitnego flirciarza. Nigdy nie znałem takiego ignoranta z tak bogatą wyobraźnią. Nie umiał opowiedzieć zwykłego zdarzenia nie ubarwiając go swą imaginacją. Pamiętam jak martwił się, gdy stary Parson Red powiedział mu, że za owe kłamstwa pójdzie do piekła" (W.A. Linn: The story of the Mormons).
W 1833 roku 62 mieszkańców Palmyry opublikowało deklarację na temat Smitha. Działo się to już po wydaniu Księgi Mormona. Oto istotny fragment tego oświadczenia: "My niżej podpisani, znając od kilku lat rodzinę Smithów, nie wahamy się uznać jej członków za pozbawionych tych moralnych przymiotów, które zjednywałyby im zaufanie jakiejkolwiek społeczności. Rodzina ta słynęła z tego, że większość czasu spędzała na poszukiwaniu ukrytych w ziemi skarbów. Do dzisiaj w okolicy ich farmy można natknąć się na ślady tej działalności. Szczególnie Joseph Smith senior i jego syn Joseph pozbawieni byli moralnych zasad i hołdowali złym obyczajom" (W.A. Linn: The story of the Mormons).
"Prorok" wróżbiarzem
Wzmiankowanym w tej ostatniej deklaracji poszukiwaniem skarbów Joseph Smith zajmował się kilka lat. Czynił to jednak w sposób szczególny. Do odnajdywania ukrytych skarbów posługiwał się metodą "gazing" (tzn. "wypatrywanie"). Jest to jeden z najstarszych rodzaj ów wróżenia znany ludzkości. Praktykowano go od trzech tysięcy lat zarówno wśród ludów cywilizowanych jak i niecywilizowanych. "Gazing" polega na wypatrywaniu poszukiwanej rzeczy przy pomocy kamienia, kryształu lub innego przedmiotu.
Smith posługiwał się podłużnym kamieniem, który wkładał do kapelusza. Następnie umieszczał swoją twarz w otworze kapelusza i wpatrywał się w leżący na jego dnie kamień. W ten sposób miał widzieć miejsce poszukiwanego skarbu. Czynnościom tym towarzyszył zawsze pewien ceremoniał: "Najlepszą godziną była północ; pomocna okazywała się pełnia księżyca, a Wielki Piątek-najlepszą datą. Często Joe kierował poszukiwaniami za pomocą różdżki. Całkowita cisza była niezbędnym warunkiem powodzenia przedsięwzięcia. Gdy poszukiwania nie powiodły się, Joe tłumaczył się często, że ktoś namawiany przez złego ducha odezwał się i stąd fiasko" (W.A. Linn: The story of the Mormons).
Tego typu działalnością zajmował się Smith w latach 1820-1827. Nie dziwi zatem, że i w późniejszym czasie wykorzystywał swoje wróżbiarskie umiejętności. Na przykład do przetłumaczenia Księgi Mormona miał się posłużyć Urim i Tumim - dwoma kamieniami w srebrnej oprawie (zob. Świadectwo proroka Josepha Smitha we wstępie do Księgi Mormona).
Tego typu wróżbiarskie praktyki Josepha Smitha ujawniają jego prawdziwy charakter. Chrześcijaństwo nie ma natomiast nic wspólnego z wróżbiarstwem, które jest niezgodne z nauką Pisma św. Zostało ono zakazane przez Boga jeszcze w czasach Starego Testamentu: "Nie będziecie uprawiać wróżbiarstwa" (Kpł 19:26). Prorocy ostrzegali naród wybrany przed oszustwami wróżbiarzy:
"Nie dajcie się wprowadzić w błąd przez waszych proroków, którzy są wśród was, i przez waszych wróżbitów" (Jr 29:8).
Człowiek, który zajmuje się wróżbiarstwem nie może być prorokiem. Te dwie rzeczy wzajemnie się wykluczają.
"Guru seksu" Shree Rejneesh (1931-1990)
Hindus Rajneesh Chandra Mohan jest twórcą ruchu propagującego medytację i jogę tantryczną. Początkowo (od 1966 r. działał w Indiach. Ale jego nauki nawet tam - w kraju o tak tolerancyjnej religii jak hinduizm - budziły ostry sprzeciw. Stąd nieustannie zmieniał miejsca pobytu. Najpierw działał w Bombaju. Następnie otworzył "aśram" ("klasztor" na osobności) w Puna. Lecz i tu długo nie zagrzał miejsca.
"Mesjasz" oszustem podatkowym
Dopuściwszy się oszustw podatkowych, Rajneesh zbiegł w 1981 roku do USA. Tam w stanie Oregon założył własne miasteczko, które jednak po kilku latach musiał opuścić. Kilkakrotnie stawał w USA przed sądem, ponieważ władze amerykańskie próbowały go wydalić. Nastąpiło to w 1987 roku. Po powrocie do Indii przybrał starojapońskie imię "Osho". Zmarł w 1990 roku.
Jeszcze podczas działalności aśramu w Puna Rajneesh ogłosił się bogiem żyjącym poza czasem w stanie wiecznej szczęśliwości (zob. C.V. Manzanares: Prekursorzy Nowej Ery, Warszawa 1994, hasło: Bhagwan Shree Rajneesh).
"Bóg" propaguje wolny seks
Ruch Rajneesha proponuje różne kursy medytacyjne o zróżnicowanych taryfach. Budzą one kontrowersje z uwagi na swój aspekt tantryczny (magiczne ubóstwienie kobiet), ponieważ większość czasu poświęcają całkowitemu wyzwoleniu seksualnemu. Według "boga" seks jest jednym z etapów na drodze medytacji, przez który należy przejść, aby wzbić się w następnych etapach na wyżyny życia duchowego.
Oto próbka poglądów Rajneesha na ten temat:
"Przejdź przez seks! Nie bój się go, bo lęk donikąd nie prowadzi. Jeśli człowiek ma się bać czegokolwiek, to tylko samego lęku. Nie bój się seksu i nie walcz z nim, bo to też jest pewnego rodzaju lęk. Walka lub ucieczka, walka lub odejście, to dwie drogi lęku. Nie uciekaj więc od seksu, nie walcz z nim. Zaakceptuj go, przyjmij go za fakt życia. Wejdź w niego głęboko, poznaj go totalnie, zrozum go, medytuj w nim, a wyjdziesz ponad niego. Jeśli w akcie seksu medytujesz, otwierają się nowe drzwi. Napotykasz nowy wymiar, bardzo nieznany, niesłyszany, i przepływa większa błogość" (Osho: Mapy świadomości, Łódź 1994, s. 108).
Niewątpliwie są to bardzo oryginalne poglądy zwłaszcza, że wypowiada je "wcielone bóstwo". Nic dziwnego, że Osho nie mógł zagrzać nigdzie dłużej miejsca. Nikt nie chce gościć u siebie "boga", propagującego rozwiązłość
Osho atakuje Polskę
Miejmy się na baczności, gdyż w Polsce pojawili się już pierwsi zwolennicy nauk Osho. Techniki medytacyjne Rajneesha są w naszym kraju propagowane przez Centrum Terapii Naturalnej we Wrocławiu i przez Laboratorium Psychotroniki AIGIS w Łodzi. Wydawnictwo SAMIRA z siedzibą w Łodzi wydało już zbiór nauk "boga", z którego pochodzi cytowana wyżej wypowiedź Osho. W publikacji tej ani razu nie użyto nazwiska Rajneesh, posługując się za to imieniem Osho. Czyżby kamuflaż? Strzeżmy się Osho i instytucji propagujących jego "techniki medytacji".
"Mesjasz" businessman - Moon (ur. 1920)
Koreańczyk Sun Myung Moon założył w 1954 roku Kościół Zjednoczenia. Ogłosił się Mesjaszem, a swoje nauki zawarł w książce Boskie zasady. Jego religia szerzyła się bez przeszkód w Korei Południowej; mimo oskarżenia przywódcy o podrobienie podpisu bankowego i o wybryki seksualne.
Przedsiębiorczy Moon zaoferował swą duchową pomoc koreańskiemu przywódcy Park Chung Hee, i za jego rządów zdołał zgromadzić poważny majątek. W latach siedemdziesiątych Moon zawojowal USA. Także tu wykazał się obrotnością, pomnażając swój majątek.
Imperium gospodarcze "mesjasza"
Obecnie Moon jest właścicielem ogromnego holdingu, skupiającego kilkadziesiąt przedsiębiorstw i instytucji. Wymienienie ich wszystkich zajęłoby więcej miejsca niż ten artykuł. Poprzestańmy zatem na najważniejszych. Czasopisma i gazety: "W World Media Report", "The Washington Times", New York City Tribune, The Middle East Times, "Insight", "The World and I", "Free Press International", "Ultimas Noticias". Instytucje o charakterze kulturalnym: balet "The Little Angels", "Universal Ballet Company", orkiestra "New York City Symphony",
Międzynarodowa Grupa Artysryczna AAI, Międzynarodowa Fundacja Kulturalna ICF, Nowe Stowarzyszenie Badań nad Ekumenią NERA, "The Collegiate Association for the Research of the Principłe` CARP, i in.
Przedsiębiorstwa gospodarcze: firma koreańska "Il HWA", która ma swe filie w Niemczech i we Francji, produkuje tam m.in. herbatę Ginseng, spółka "Tonghil" wytwarza części do karabinków typu "M16" i części do granatników typu "M-79" na licencji amerykańskiej; przedsiębiorstwo żeglugi "Master Marine, Inc."; wytwórnia maszyn "Saeilo Machinę"; firmy armatorskie "International Occanic Enterprises" na Wschodnim Wybrzeżu USA i_"Golden Gate Sea Ford" na Zachodnim Wybrzeżu USA. Do Moona należy też firma "CIM" i Diplomat National Bank. Moon ma też 70 statków u wybrzeży Gujany, firmę "Korea - Titanium" wytwarzają maszyny rolnicze i broń myśliwską (dane za: L. Mandau Todlicher Sektenwahn, Munchen 1995, s. 221-222; Biuletyn Specjalny PAP. Dodatek tygodniowy nr 868, 1985 r., s. 61; J. Prokop: Uwaga rodzice! - sekty Warszawa 1994, s. 34-35; T. Margul; Współczesny Mesjasz z Korei, w: Euhemer. Przegląd Religioznawczy", 1988, nr 2, s. 54-55, 60).
Prorok nie kryje się z tym, że żyje na milionerskiej stopie, choć oficjalnie podaje się jedynie za użytkownika materialnych dóbr swego Kościoła. Jego rezydencja w Irvington w stanie Nowy Jork warta 620 tys. dolarów przypomina superluksusowe rezydencje rekinów przemysłowych. Moon porusza się przy pomocy prywatnego samolotu odrzutowego i opancerzonej limuzyny. Mesjasz ostentacyjnie szasta pieniędzmi. Wypływa na prywatne rejsy oceaniczne własnym jachtem wartości miliona dolarów.
Na centrum swojej misji Moon zakupił 40-piętrowy drapacz chmur - hotel "New Yorker" o dwóch tysiącach pokoi w sercu Manhattanu. Nabył też okazałe budynki na przybytki kultowe i 270-akrową posiadłość w Barrytown na Teologiczne Seminarium (por. T. Margu, op. cit., s. 60).
Mose Durst, przewodniczący Kościoła Zjednoczenia w USA, powiedział w 1984 roku agencji prasowej UPI, że różnego rodzaju majątek nagromadzony przez ten Kościół przynosi łącznie 500 mln dolarów rocznego zysku. Trzeba tu dodać jeszcze zyski, jakie Kościół czerpie ze sprzedaży kwiatów i dewocjonalii swoim wiernym na całym świecie. Jak mówi tenże Durst ta sprzedaż daje 30 mln dolarów w samych tylko Stanach Zjednoczonych. Szacunkowe oceny dają w sumie jakieś 700 mln dolarów rocznego zysku, który płynie ze wszystkich rodzajów działalności Kościoła Zjednoczenia. Jest to mniej więcej tyle, ile ma zysku koncern Toyota, a więcej niż Unilewer czy Chrysler (dane za: Biuletyn Specjalny PAP, 1985, nr 868, s. 61).
Jakże to wszystko różne od tego, co głosił Jezus: "Błogosławieni jesteście wy ubodzy, albowiem do was należy Królestwo Boże" (Łk 6,20). Wystrzegajmy się zatem fałszywego mesjasza z Korei i jego uczniów, działających w Polsce pod szyldem "Ruch Zjednoczeniowy". Pamiętajmy o słowach Chrystusa: "Biada wam bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą" (Łk 6:24).
Baba "mesjasz" (ur. 1926)
Satya Sai Baba to kolejny hinduski guru pochodzący z Indii. Tam tez prowadzi swoją działalność. Jednakże swoich wyznawców ma też w Europie i w USA. Co roku wielu z nich udaje się do Indii, aby złożyć hołd Babie. Uważa się on za Awatarę - wcielenie boga Wisznu. Jest to zatem kolejny "mesjasz" uważający się za bóstwo.
Sai Baba ma ambicje stworzenia religii, która połączy wszystkie dotychczasowe wyznania. Czynnikiem je łączącym ma być sam Baba. Oto co mówi na ten temat: "Jeśli zaakceptujesz Mnie i powiesz "Tak", Ja również odezwę się i powiem "Tak, tak, tak". Jeśli wyprzesz się i powiesz "Nie", Ja odpowiem echem "Nie". Przybądź, badaj, doświadczaj, miej wiarę! Oto metoda spożytkowania mojej obecności. Ja prawie nie wspominam o Sai Babie w swych przemowach, choć jako Awatara noszę imię Sai Baba. W najmniejszym stopniu nie pochwalam czynienia rozróżnień pomiędzy rozmaitymi zjawieniami Boga: Sai, Ramą, Kriszną i in. Nie sugeruję, że to jest ważniejsze lub tamto mniej ważne. Kontynuuj wielbienie obranej przez siebie formy Boga, na znaną ci już dobrze modłę, a przekonasz się, że będziesz się do Mnie przybliżał. Gdyż wszystkie Imiona są Moimi i wszystkie formy są Moimi" ("Głos z Indii. Bhagawan Śri Satya Sai Baba i Odwieczna Droga Prawości", Wrocław 1994, s. 28).
Naiwny "cudotwórca"
Aby udowodnić, że jest prawdziwie wcielonym bóstwem Baba czyni rzekomo cuda. Oto przykładowy dziecinny opis jego "cudownych" wyczynów: "(Cudami) najłatwiejszymi do naocznego zaobserwowania są materializacje, czyli stwarzanie przedmiotów materialnych. Niemal codziennie sypie Baba na dłonie potrzebującym święty popiół wibhuti, posiadający wszechstronne działanie dobroczynne i symbolizujący TO, co uwidacznia się w duszy po wygaśnięciu ognia pożądań, namiętności i egocentrycznych złudzeń. Wykonuje zwykle kilka kolistych ruchów prawej dłoni, skierowanej w dół, i sypie spomiędzy palców powstający w zagłębieniu dłoni wonny popiół.
Często też materializuje nektar nieśmiertelności amritę, pierścienie, różańce, statuetki, medaliony, słodycze, owoce i in. Przykładowo: Amerykaninowi Johnowi Hislopowi zmaterializował Baba krzyżyk z figurką Jezusa oznajmiając, że "pokazuje Chrystusa tak, jak on naprawdę wyglądał; co więcej - drewno pochodzi z tego samego krzyża, do którego został Jezus przybity ". Pokonuje bariery przestrzeni i czasu. będąc ciałem w dwu miejscach jednocześnie; wstrzymuje burzę i powódź; ratuje z opresji wyznawców w różnych stronach świata: dokonuje licznych uzdrowień ludzi uznanych za nieuleczalnie chorych, a nawet przywraca do życia zmarłych (znane są dobrze dwa takie przypadki). Rozmówcy Bhagawana zgodnie stwierdzają, że wie on o nich wszystko, nie wyłączając najskrytszych myśli i dawnych snów" ("Glos z Indii", op. cit., s. 24).
Zaiste, wspaniale "cuda". To chyba o nich mówił Jezus:
"Powstaną fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić jeśli to możliwe, także wybranych" (Mt 24:24).
Sai Baba często powołuje się w swych wypowiedziach na nauki Jezusa. Jednocześnie propaguje hinduistyczne księgi "Wedy". Próbuje łączyć dwie zupełnie różne religie.
W konsekwencji chrystianizm rozpływa się w hinduiźmie. Działalność Baby prowadzi więc w istocie do porzucenia chrześcijaństwa, przez tych którzy byli jego wyznawcami, a przyjęcia stworzonej przez "wcielonego boga" swoistej panreligii.
Odrzućmy zatem pomysły "guRu" Baby, a przylgnijmy do Jezusa - naszego jedynego Zbawiciela.
Kłębowisko "mesjaszy" i "bogów"
Przedstawione powyżej sylwetki czterech "mesjaszy" nie wyczerpują bynajmniej ich pełnej listy. Fałszywych proroków jest o wiele więcej. Praktycznie każdy hinduski guru, robiący karierę na Zachodzie, uważa się w mniejszym lub większym stopniu za wcielone bóstwo. Dość wspomnieć o założycielu Misji Boskiej Światłości Hansa Maharaja Ji, twórcę Medytacji Transcendentalnej Maharishi Mahesh Yogi i wielu innych. Po świecie kręci się wielu takich "bogów" szukających chętnych do oddawania im czci. Tylko od nas samych zależy, czy szeregi wyznawców tych "bogów" będą rosnąć czy też topnieć.
Grzegorz Kulik
Artykuł pochodzi z czasopisma "EFFATHA-Otwórz się!" nr 11(45)/1995 r.; str.264-273.
|
|