RÓŻA I KRZYŻ
Niepokój religijny panujący w końcu naszego wieku powoduje, że odżywają zdawałoby się zapomniane idee. Przykładem tego jest postępujący renesans różokrzyżowców. Szkoła Duchowa Złotego Różokrzyża staje się coraz bardziej widoczna, dociera z odczytami do coraz liczniejszych miejscowości i różnych środowisk społecznych.
Różokrzyżowcy za swoich poprzedników uważają gnostyków chrześcijańskich, manichejczyków, katarów i bogomiłów. Czasy obecne są dla nich okresem duchowego kryzysu ludzkości. Jego kulminacja nastąpi około 2050 r. Stanie się tak dlatego, że znajdujemy się obecnie w 13 okresie cyklu rozwojowego, kiedy to każdemu człowiekowi objawi się jego boska dusza. Wówczas wibracje niebiańskie połączą się z ludzkim polem natury.
Tajemnice różokrzyżowców rozszyfrował R. Steiner, antropozof, jeden z najznakomitszych przedstawicieli wiedzy okultystycznej. Był on "wielkim wtajemniczonym", tak samo jak Budda i Zaratustra, których Bractwo zalicza także do swoich kręgów. Przeżywali oni szereg reinkarnacji aby obecnie nadać sens życiu. Szkoła Różokrzyża nawiązuje do działalności Stirnera, Maxa Heindela i Olgi Bławatskiej. To właśnie teozofowie przygotowali grunt pod kontakt duchowy z pierwotną ideą różokrzyża. Kontakt ten poszerzy się w XXI w., gdy świat wkroczy w erę Wodnika.
Człowiek według różokrzyżowców posiada ciało fizyczne, a oprócz niego jeszcze trzy: eteryczne, astralne
i mentalne, które zachowują długotrwałą żywotność. Istnieje także "pole promieniowania gnozy". Jest to szczególne pole światła, z którym człowiek może wejść w pewne związki. Gdy zostanie przez nie przebudzony, może się całkowicie przeobrazić. Osiąga wówczas "transformację własnego mikrokosmosu". Świadomość zostaje zatrzymana, a rozpoczyna się stan gnozy, czyli poznania.
Różokrzyżowcy polecają swoim adeptom, aby porzucili oficjalne religie, a w tym chrześcijaństwo. Idea różokrzyża rozwijała się wprawdzie w cieniu chrześcijaństwa, ale nie ma z nim wiele wspólnego. Różokrzyżowcy, choć nazywają Stary i Nowy Testament "księgą wewnętrznej inspiracji", to jednak inspiracje, które z niej czerpią, mają wydźwięk zgoła nie chrześcijański. Chrystus jest dla nich właściwie siłą, lub mocą wewnętrzną, a nie Zbawicielem. Jego historyczność zaś zamieniona jest w pasmo kolejnych wcieleń. Aby się od nich uwolnić należy zanurzyć się duchowo w uniwersum. Przyniesie to harmonię indywidualnego ducha z promieniowaniem kosmicznym.
"Ścieżka" różokrzyża to kolejny produkt zawoalowanej negacji chrześcijaństwa, proponująca osiągnięcie doskonałości i pozbycie się "bólu istnienia" poprzez stare, gnostyckie przekonania o kosmicznej energii i możliwości stopienia się z duszą wszechświata. Ale ten blask złotego różanego krzewu jest niestety tylko fałszywym odbiciem rzeczywistego światła wiary
Andrzej Datko
Artykuł pochodzi z czasopisma "EFFATHA-Otwózr się!" 11/1996 r.; str.332
|