Po śmierci Charlesa T. Russella walne zgromadzenie akcjonariuszy Towarzystwa Strażnica wybrało w roku 1917 Rutherforda na nowego prezydenta sekty. Rutherford natychmiast uchwycił mocną ręką rozpadającą się sektę Badaczy Pisma Świętego, która przeżywała od roku 1914 głęboki kryzys po niespełnieniu się zapowiedzi Russella o końcu świata. Kryzys pogłębił się jeszcze z chwilą śmierci ojca założyciela w 1916 r. Rutherfordowi przypadła więc niełatwa rola wyprowadzenia sekty z kilkuletniego kryzysu. Ożywienie sekty mogło nastąpić jedynie przez wlanie w jej członków nowej nadziei na szybkie spełnienie się obietnic z roku 1914. Rutherford obiecał więc Badaczom koniec świata już w roku 1918 (a później w 1925). Nowego prezydenta "cechowała gwałtowność"; "według opinii swoich byłych współpracowników lubił używać ostrego i ordynarnego języka" [19]. Pomimo zdecydowanej postawy i usuwania wszystkich przeciwników, Rutherford zdołał narzucić wszystkim członkom sekty swoją wolę dopiero po wyjściu z więzienia (otrzymał wyrok 20 lat więzienia za występowanie przeciwko pełnieniu służby wojskowej; wkrótce jednak opuścił więzienie po zapłaceniu kaucji w wysokości 10 tys. dolarów). Po opuszczeniu więzienia zaczął wprowadzać tzw. teokrację, czyli "rządy Boże", które w praktyce oznaczały jego całkowitą władzę nad każdym członkiem sekty (sprowadził ich do roli posłusznych jemu funkcjonariuszy).
Już w 1917 r. wydał książkę pt. Dokonana tajemnica, która miała być siódmym i końcowym tomem Wykładów Russella. W tej to książce, będącej kompilacją tekstów Russella i jego uczniów, Rutherford zapowiedział wspomniany wcześniej koniec świata w 1918 r. (po fiasku roku 1914 Russell obiecywał Badaczom koniec świata w 1915 r., a po kolejnym zawodzie zdołał jeszcze wyznaczyć rok 1918, z którego skorzystał Rutherford). Nowa książka wywołała niemałe zamieszanie wśród Badaczy, którzy dowiedzieli się, że oczekiwany przez nich przez tyle lat rok 1914, był ogłoszony z inspiracji szatana!
Rutherford wziął się również za cenzurowanie Wykładów poprzednika, które nadal jeszcze cieszyły się w sekcie najwyższym autorytetem. Usunął z nich np. teksty o piramidzie Cheopsa, która była dla Russella "kamiennym świadkiem Boga", "Biblią w kamieniu", a którą Rutherford uznał za "dzieło Szatana"! (na podstawie tej piramidy Russell "wyliczył" datę końca świata, tj. rok 1914).
W roku 1920 Rutherford prawie całkowicie zerwał z nauką Russella. W tym to właśnie roku wydał swoją pierwszą książkę, którą zatytułował: Miliony ludzi z obecnie żyjących nie umrą! W tej książce Rutherford zapowiedział nową datę końca świata na rok 1925 i wypełnienie się wszystkich obietnic z roku 1914. Prezydent pragnął, aby Badacze poważnie potraktowali jego zapowiedź i, pomimo że rok 1925 minął, zlecił wybudowanie w San Diego w Kalifornii luksusowego pałacyku dla patriarchów ze Starego Testamentu, których zmartwychwstanie we wspomnianej książce zapowiedział. Rutherford nazwał ten dom "Bet-Sarim" (Dom Książąt), którego uzupełnieniem były dwa luksusowe samochody dla patriarchów! Jak można się było spodziewać, patriarchowie nie zmartwychwstali ani w roku 1925, ani w wiele lat później.
Rutherford nie chciał już dłużej czekać na Dawida i innych "książąt" i nabył aktem notarialnym całą posiadłość od Badaczy za 10 dolarów! Pałacyk służył prezydentowi do samego początku za zimową rezydencję i w tym też miejscu zakończył on swoje życie (w 1942 r.). Po jego śmierci Świadkowie Jehowy szybko dom sprzedali, aby pozbyć się tak niewygodnego "świadka" fałszywego proroctwa ich byłego prezydenta. W "Strażnicy" wyjaśniono szeregowym członkom organizacji, że "[Bet-Sarim] całkowicie wypełnił swoją rolę"! (H 76).
Ważnym dokonaniem Rutherforda była wspomniana wcześniej zmiana nazwy z Badaczy Pisma Świętego na Świadkowie Jehowy, której dokonał podczas kongresu sekty w Columbus w USA w 1931 r. Głównym powodem tej zmiany było skuteczne odcięcie się od skompromitowanego w opinii publicznej i podzielonego ruchu badackiego, którego wiele odłamów-sekt uważało się dalej za "badaczy". Poza tym nowa nazwa była bardziej "biblijna" (por. Iz 43, 10-12) [20].
"Sędzia" (ulubiony przydomek prezydenta) był jeszcze płodniejszym pisarzem niż Russell. Na kilka lat przed śmiercią chwalił się, że w ciągu 20 lat napisał dla Świadków 99 książek i broszur. O tym, skąd Rutherford czerpał "natchnienie" do swoich dzieł, tak pisze Manzanares: "Zgodnie z twierdzeniem Rutherforda objawienia te czy nowe rozumienia podyktował mu duch, którego Bóg wysłał do niego z jednej z gwiazd należących do gromady Plejad"! [21]
Nauczony przykrym doświadczeniem swego poprzednika, Rutherford starannie ukrywał swoje prywatne życie. Choć prowadził życie wystawne, tylko garstka najbliższych wiedziała o tym. Podobnie jak jego poprzednik, lubił podróżować, głównie do Europy. Publicznie pokazywał się niezwykle rzadko i czynił to najczęściej podczas kongresów sekty. Prawdopodobnie od czasu uwięzienia dręczyła go obsesja na punkcie własnego bezpieczeństwa. Ciągle obawiał się zamachów na własne życie, i to ze strony duchowieństwa! Jeśli już musiał się pokazywać publicznie (podczas wspomnianych kongresów), jego ochrona obstawiała karabinami maszynowymi podium, z którego przemawiał, a inni ze straży mieli za zadanie ostrzegać go przed każdym nadlatującym samolotem. Rutherford obawiał się, że samolot mógłby zrzucić na niego bombę!
Następca Russella pragnął całkowicie wyeliminować "pozostałości" po chrześcijaństwie, z których nie zdołał się jeszcze wyzwolić jego poprzednik. Rutherford usunął więc krzyż i zastąpił go zwykłym palem, na którym miał, jego zdaniem, umrzeć Chrystus. Zakazał posługiwania się wizerunkami, które nazwał bałwanami (ale nie miał nic przeciwko rozprowadzaniu wizerunków z jego własną podobizną w miejsce wizerunków Russella, skazanego na "zapomnienie"). Zniósł święta religijne (np. Boże Narodzenie Badacze obchodzili "bardzo uroczyście" w swym Biurze Głównym w Brooklynie aż do roku 1926), a nawet obchodzenie imienin, w których dopatrzył się pogańskich korzeni! "Sędzia" pouczał wreszcie swoich Świadków, że patriotyzm jest "wymysłem Szatana", a oddawanie czci fladze i godłu państwa - bałwochwalstwem.
Po śmierci Rutherforda w 1942 r., akcjonariusze Towarzystwa Strażnica wybrali na jego następcę Knorra, dotychczasowego wiceprezydenta sekty. Knorr wstąpił do sekty w wieku 16 lat.
Nowy prezydent zrezygnował z konfrontacyjnej drogi, którą obrał jego poprzednik (agresywnych i konfrontacyjnych zachowań Świadków Jehowy wobec ludzi innych wyznań). Jego pomysłem było nadanie ścisłemu gronu kierownictwa sekty w Brooklynie miana "Ciała Kierowniczego". Wiadomo, że członkami tej kilkunastoosobowej elitarnej grupy mogą być tylko "namaszczeni" Świadkowie Jehowy, przeznaczeni do życia w niebie (tzn. należący do 144 000 wybranych przez Jehowę). Świadkowie Jehowy wierzą, że ich Ciało Kierownicze utrzymuje stały kontakt z Jehową Bogiem (ma być ono tzw. "kanałem Jehowy"), który na tej drodze przekazuje swoją wolę całej organizacji.
Knorr znacznie usprawnił funkcjonowanie sekty w świecie. Całą organizację podzielił na podporządkowane sobie coraz to mniejsze jednostki, a więc wyróżnił strefy, oddziały, okręgi i obwody. Te ostatnie składają się z pewnej ilości zborów (ok. 20). Nad każdą jednostką stale czuwają nadzorcy, którzy systematycznie kontrolują pracę niższych jednostek i przesyłają szczegółowe raporty wyżej. Ostatecznie docierają one do centrali w Brooklynie [22].
Dla misjonarzy sekty prezydent założył w roku 1943 tzw. "Biblijną Szkołę Strażnicy" - Gilead. W następnych latach powstały liczne jej filie w różnych krajach świata. W efekcie tych działań liczba Świadków Jehowy przekroczyła w 1963 r. milion członków (dla porównania: w chwili śmierci Russella było ich ok. 20 tys.).
Tak silny rozwój sekty był możliwy dzięki dyscyplinie wewnątrz organizacji i zmianie taktyki propagandy: zamiast konfrontacyjnych i hałaśliwych wystąpień, Knorr wprowadził składanie kulturalnych wizyt od domu do domu. Rozpoczęto więc w sekcie stałe szkolenie Świadków Jehowy w umiejętnym zachowywaniu się podczas wizyt domowych i uczono ich sposobów skutecznego przekonywania. Zadbano też o schludny wygląd głosicieli.
Jeszcze jako wiceprezydent Knorr dostrzegał wielką siłę oddziaływania kongresów na aktywność Świadków Jehowy. Gdy więc został prezydentem sekty, rozpoczął na wielką skalę organizowanie zjazdów na różnych szczeblach, których nieodzownym elementem stały się widowiskowe chrzty nowych członków. Na wynajmowanych w tym celu najczęściej stadionach, wykorzystuje się najzdolniejszych mówców, którzy wręcz elektryzują zgromadzony tłum Świadków, nagradzający ich wystąpienia długo nie milknącymi oklaskami.
Wzorem poprzedników także i Knorr nie oparł się pokusie wystąpienia w roli proroka. Już w roku 1966 pojawiły się pierwsze zapowiedzi o zbliżającym się "końcu", który prezydent wyznaczył najpierw na rok 1972, a ostatecznie na rok 1975. Propagandowe pismo sekty "Przebudźcie się!" pisało w związku z tym w roku 1969:
"Na początku lat siedemdziesiątych dojdzie do największej katastrofy, jaką świat kiedykolwiek przeżył. To nowe, szczególne poznanie, niby drogowskaz kieruje nas znowu, chcemy czy nie chcemy, w stronę Armagedonu".
Po roku 1975 sektę dotknął niezwykle głęboki kryzys, który pociągnął za sobą odejście z organizacji blisko milion zawiedzionych Świadków Jehowy. Kierownictwo sekty w Brooklynie, które wyznacza nowe daty końca świata jedynie w celu mobilizowania członków organizacji do coraz większej aktywności, jak zwykle obarczyło winą za kryzys zbyt gorliwych Świadków Jehowy, którzy głoszone przez Brooklyn "prawdopodobieństwo" przekształcili w "pewność"! [23]
Najbardziej tragicznym w skutkach posunięciem Knorra dla samych Świadków Jehowy, był wprowadzony przez niego w 1945 r. zakaz transfuzji krwi. Było to wynikiem błędnego zrozumienia tekstu biblijnego, mówiącego o "zakazie spożywania krwi" (por. Dz 15, 29; 21, 25). Zakaz ten pociągnął już za sobą śmierć zapewne wiele tysięcy Świadków Jehowy, którzy mogliby żyć, gdyby nie ich sprzeciw wobec użycia krwi podczas zabiegów operacyjnych. Tragedii członków sekty dopełnia fakt, że nie pozwalają oni ratować życia nawet własnych dzieci, które, nie będąc jeszcze ochrzczone, nie są uznawane za Świadków Jehowy, a muszą umierać, tak jakby nimi byli. Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że jego poprzednik Rutherford, zachwalał dobrodziejstwa transfuzji krwi! [24]
Knorr nie oszczędził również Pisma Świętego. Z jego inicjatywy Świadkowie Jehowy otrzymali w 1961 r. angielski przekład Biblii w jednym tomie, który nazwano: Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata ("Nowego Świata", ponieważ ma być jeszcze używane w przyszłym świecie!). W języku polskim ukazał się najpierw tylko Nowy Testament, który otrzymał obco brzmiący tytuł: Chrześcijańskie Pisma Greckie (1994). Obecnie Świadkowie mają już do dyspozycji pełny przekład własnej Biblii po polsku, która ukazała się w 1997 r. Krytyka światowa jednoznacznie oceniła ten przekład i orzekła, że teksty święte zostały w bardzo wielu miejscach świadomie sfałszowane (powiemy o tym nieco więcej w następnym punkcie) [25].
W 1976 r. wykryto w mózgu prezydenta guz nowotworowy, który doprowadził do jego śmierci w roku następnym.
W 1977 r. na następcę Knorra wybrano 84-letniego Fredericka W. Franza. Franz pochodził z rodziny katolicko-luterańskiej. Do sekty przyłączył się w 1913 r., a od 1920 r. pracuje w kwaterze głównej sekty w Brooklynie. W 1945 r. został wiceprezydentem Świadków Jehowy.
Franz "wsławił się" przekładem Biblii na użytek sekty. Gdy był jeszcze wiceprezydentem, Knorr zlecił mu zadanie przetłumaczenia Pisma Świętego na język angielski. Komitet tłumaczy, który nigdy się nie ujawnił, miał się składać, jak podano do wiadomości, z samych "namaszczonych" Świadków Jehowy [26]. Franz uchodził w sekcie za najlepszego znawcę języków starożytnych Biblii. Nie była to jednak prawda. Raymond Franz, bratanek byłego prezydenta i wieloletni "namaszczony" członek Ciała Kierowniczego sekty, po swym wystąpieniu ujawnił, że żaden z członków Komitetu przekładu Biblii nie znał języków oryginalnych Pisma Świętego. Potwierdził tym samym to, o czym było wiadomo od samego początku.
Jeśli chodzi o przekład Biblii Świadków Jehowy, to został on tak dokonany, aby "potwierdził" nauki wyznawane przez sektę. Na przykład Komitet samowolnie wprowadził do Nowego Testamentu 237 razy imię Jehowa, aby zatrzeć objawioną naukę o Bogu jako Ojcu, Synu i Duchu Świętym [27]. W przeszłości Świadkowie wielokrotnie cytowali w "Strażnicach" przekład Nowego Testamentu spirytysty J. Grebera. Specjaliści zauważają, że Nowy Testament Świadków Jehowy w wielu miejscach przypomina bardzo ten przekład, który przeinacza teksty święte mówiące o boskości Jezusa Chrystusa. Greber we wstępie do swego przekładu zaznaczył, że tłumaczył według "instrukcji, jakich udzielały mu duchy" [28].
Wspomniany wyżej bratanek byłego prezydenta, Raymond Franz, przez dziewięć lat (1971-1980) uczestniczył bezpośrednio w pracach najwyższego kierownictwa sekty w Brooklynie. Po licznych wahaniach zdecydował się opublikować swoje wspomnienia z pobytu w kwaterze głównej Świadków Jehowy. Jego książka jest bezcennym dokumentem (jak dotąd jedynym tego rodzaju), który odsłania kulisy pracy potężnej sekty. Jak to zaznaczyliśmy, był on przed opuszczeniem sekty "namaszczonym" i uczestniczył w opracowywaniu "nowych prawd wiary", w które będą musiały wierzyć miliony Świadków Jehowy na całym świecie. Jak wyznał, nie zauważył jakiegoś szczególnego działania Jehowy na niego ani na całe Ciało Kierownicze. Przeciwnie, praktyki, które stosowało kierownictwo sekty, doprowadziły go do głębokiego kryzysu sumienia i opuszczenia sekty. Jego książka zawiera wiele unikalnych i kompromitujących sektę dokumentów, które zdołał on wynieść z Brooklynu. Książka, którą opublikował w 1983 r. pod znamiennym tytułem Crisis of Conscience (Kryzys sumienia) była prawdziwym bestsellerem w Stanach Zjednoczonych. Chociaż było o niej głośno, tylko nieliczni Amerykanie mogli ją przeczytać. Świadkowie Jehowy książkę masowo wykupywali i niszczyli! Na szczęście książka Raymonda Franza ukazała się już w wielu językach. Ciekawe, że przygotowane od kilku lat polskie jej tłumaczenie z jakichś dziwnych powodów nie mogło się ukazać, pomimo starań autora! Jeden z wydawców polskich, który otrzymał prawa autorskie, zwlekał z jej wydaniem przez kilka lat. W roku 1995 R. Franz znalazł dwóch innych wydawców, ale ci zrezygnowali z jej wydania. Na szczęście ta cenna pozycja jest już dostępna w Polsce.
Prezydent Frederick W. Franz dożył sędziwego wieku 99 lat i zmarł w 1992 r.
M. G. Henschel, piąty prezydent Świadków Jehowy, kieruje sektą od 1992 r. W przeszłości był osobistym sekretarzem Knorra.
W 1995 r. prezydent wydał nowy podręcznik wiary Świadków Jehowy pt. Wiedza, która prowadzi do życia wiecznego (poprzedni nosił tytuł: Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi i był opracowany przez zespół Franza). Nowy podręcznik Wiedza wyraźnie unika kontrowersyjnych i trudniejszych tematów, pozostawiając dalszą indoktrynację kandydatów do sekty na czas późniejszy (Świadkowie Jehowy używają tej książki do prowadzenia tzw. domowych studiów biblijnych z zainteresowanymi wstąpieniem do sekty).
Nowy prezydent odstąpił wreszcie od błędnej nauki o tzw. "tym pokoleniu" (por. Mt 24, 34). Przez dziesiątki lat jego poprzednicy niezachwianie głosili, że Jezus mówiąc o "tym pokoleniu", myślał o pokoleniu z roku 1914, które "nie przeminie", zanim nie doczeka Armagedonu i końca świata ("końca złego systemu tego świata"). Henschel był zmuszony odstąpić od tej nauki z tej prostej przyczyny, że "to pokolenie" już dawno przeminęło! (zgodnie z tą nauką Świadkowie Jehowy oczekiwali "końca" w roku 1975, 1984 i 1994). To głównie z tej "biblijnej" nauki sekta czerpała energię do niestrudzonego chodzenia po domach i głoszenia swych nauk, gdyż w miarę jak "to pokolenie" się starzało, w każdej chwili spodziewali się nadejścia strasznego, ale i zbawiennego dla nich Armagedonu i początku szczęśliwego życia w raju na ziemi. Dzisiejszemu kierownictwu sekty nie pozostaje już nic innego, jak ciągłe zapewnianie, że "koniec" jest "bardzo bliski".
Nieoczekiwanie, 7 października 2000 r., Henschel rezygnuje ze stanowiska prezydenta, którą to decyzję tłumaczy się oficjalnie wewnętrzną reorganizacją Świadków Jehowy (oddzielenie obowiązków religijnych od administracyjnych). Henschel nadal pozostaje jednak członkiem Ciała Kierowniczego. Na jego miejsce wybrano Don Adamsa.
Poza wiekiem (75-letni Don Adams zastąpił 80-letniego Henschela), niewiele jeszcze wiadomo o nowym prezydencie Świadków Jehowy.