Siewcy kąkolu Wstecz

II. WIERZENIA ŚWIADKÓW JEHOWY

7. OSTATECZNE PRZEZNACZENIE LUDZKOŚCI I ŚWIATA

Każda religia stara się udzielić odpowiedzi na ostateczne przeznaczenie człowieka i całej ludzkości. Upraszczając nieco sprawę, odpowiedź ta sprowadza się do wyjaśnienia dalszego losu człowieka po jego śmierci.

Śmierć widziana jest we wszystkich niemal religiach jako zło, które nie oszczędza nikogo. Śmierć jest prawdziwym dramatem człowieka, gdyż przeżycia osoby umierającej budzą u każdego smutek, na nierzadko bunt i grozę. Również chrześcijanie dostrzegają tragizm śmierci, ale wiara pozwala im widzieć w niej bramę wiodącą do nowego i lepszego życia. Pełni tego życia należy jednak oczekiwać dopiero przy końcu świata. Przed zmartwychwstałymi, uznanymi za sprawiedliwych, otworzy się wówczas perspektywa życia wiecznego w królestwie Bożym (Mt 24, 34). Świadkowie Jehowy mają również swoich sprawiedliwych, którzy po przekroczeniu progu śmierci, będą natychmiast uczestniczyli w szczęściu zbawionych. Ale niestety, dotyczy to tylko małej grupki 144 000 "namaszczonych duchem" Świadków Jehowy - przedstawicieli "niebiańskiego rządu". Pozostali Świadkowie Jehowy, jak zaznaczyliśmy wcześniej, oczekują swego szczęścia na rajskiej ziemi i mogą mieć tylko nadzieję, że Jehowa zachowa ich żywych podczas Armagedonu. Szansę na zmartwychwstanie w przyszłym raju na ziemi będą mieli również wszyscy wierni Świadkowie Jehowy, którzy zmarli przed Armagedonem. Tej szansy, jak zapewniają przywódcy sekty, nie otrzymają wszyscy i na pewno nie zmartwychwstaną ci, którzy odrzucili propozycję przyłączenia się do "widzialnej organizacji Jehowy", czyli Świadków Jehowy (P 226, 419-427).

Kierownictwo organizacji Świadków Jehowy w Brooklynie twierdzi, że pozostaje w ciągłym kontakcie z Jehową (jest "kanałem Jehowy"). Nic więc dziwnego, że ich Ciało Kierownicze zna doskonale zamiary Jehowy względem ludzkości, których próżno byłoby poszukiwać w Biblii. Tę "wiedzę, która prowadzi do życia wiecznego" Świadków Jehowy, przekazuje Brooklyn na łamach "Strażnicy", najważniejszego pisma sekty, ukazującego się dwa razy w miesiącu w 141 językach i nakładzie ponad 23 milionów egzemplarzy! Poważnym jednak problemem, z którym kierownictwo Świadków Jehowy nie może sobie najwyraźniej poradzić, jest prawidłowy odbiór "sygnałów" od Jehowy, tzw. "światła poznania". Publikacje sekty donoszą o nasilającej się "intensywności" tego światła, co jest zrozumiałe przed szybko zbliżającym się Armagedonem, o czym informują na bieżąco artykuły w "Strażnicy". Efektem tych chyba zbyt oślepiających na "namaszczonych" działań Jehowy, są nieustanne korekty i zmiany w naukach i wierzeniach Świadków. Starsi stażem Świadkowie Jwww.effatha-org.7m.plehowy są już chyba dobrze przyzwyczajeni do tych ciągłych zmian w nauczaniu (i ogłaszaniu nowych końców świata) i niczemu się nie dziwią. Nie dziwią się, gdy Brooklyn zaczyna pochwalać to, co może jeszcze wczoraj tak surowo kazał potępiać. Już Russell lubił mówić o tzw. "teraźniejszej prawdzie", czyli "prawdzie na dziś"! [37] Powracając do poglądów sekty na temat przyszłości ludzkości, Świadkowie Jehowy uczą, że plany Jehowy po buncie człowieka w raju musiały ulec pewnej korekcie. "Nowością" tego planu było ich zdaniem utworzenie dla mieszkańców ziemi specjalnego "rządu w niebie", złożonego z samych "namaszczonych" Świadków Jehowy, na którego czele Jehowa postawił "drugą z najwybitniejszych osobistości we wszechświecie", czyli Jezusa-Michała (B 126; P 123). Temu rządowi Jehowa powierzy wkrótce (po Armagedonie) ważne zadanie: "sprawować nadzór nad pracami prowadzonymi na rajskiej ziemi" (B 165).

Jak można zauważyć, z "nowości" w planie Jehowy skorzystali przede wszystkim "namaszczeni", natomiast z pozostałych Świadków Jehowy (i innych kandydatów do życia w raju na ziemi) Brooklyn uczynił raz na zawsze ich "poddanych" (jeden z rozdziałów książki Będziesz mógł żyć wiecznie w raju nosi tytuł: "Jak zostać poddanym rządu Bożego"). Z powyższej nauki Świadków Jehowy wynika (pomijając już wyraźnie kastowy charakter ich przyszłego Królestwa Bożego), że "namaszczeni" Świadkowie zawdzięczają swe "niebiańskie" wyniesienie grzechowi Adama i Ewy. Istotnie, gdyby nie ich bunt w raju, nie byłoby potrzeby wysyłać 144 000 Świadków Jehowy do nieba!

Tak więc "nowość" w zamierzeniach Jehowy, o której uczą Świadkowie Jehowy, utrwaliła po wieczne czasy podział ludzi na dwie kategorie: na "lepszych" - idących do nieba i "gorszych", którzy będą musieli zadowolić się ziemskim rajem. Wydaje się, że wielu Świadków Jehowy zaczyna dostrzegać ten podział i coraz częściej zgłasza chęć przynależenia do "lepszych" ku wyraźnemu zaniepokojeniu "namaszczonych" z Ciała Kierowniczego w Brooklynie! Do takiej sytuacji doszło kilka lat temu, kiedy to nieoczekiwanie w ciągu jednego roku przybyło ponad 100 chętnych Świadków Jehowy do pójścia do nieba. Swą przynależność do "małego stadka" 144 000 "namaszczonych" zadeklarowali oni publicznie, spożywając tzw. emblematy chleba i wina podczas dorocznej Pamiątki w Sali Królestwa. Według nauki Świadków Jehowy liczba "namaszczonych" (zwanych także "ostatkiem") powinna stale się zmniejszać, ale nie tak się jednak stało w latach 1996-1997. Otóż w roku 1996 było na świecie 8645 "namaszczonych", a w 1997 - już 8757! (w 2001 r. przybyło 69 osób!).

Warto przypomnieć w tym miejscu, że naukę o przeznaczeniu do nieba tylko 144 000 osób wprowadził Rutherford, drugi prezydent Świadków Jehowy. Jego poprzednik, Russell, dopuszczał możliwość dostania się do nieba osób spoza sekty (widział taką szansę w "wielkim tłumie" z Ap 7, 9). Rutherford wyjaśnił Świadkom Jehowy, że kluczową datą dla "namaszczonych" był rok 1918, gdyż w tym roku Jezus oczyścił symbolicznie dziedziniec świątyni niebiańskiej (obraz organizacji Świadków Jehowy) i wszedł w chwale do jej wnętrza wraz z "namaszczonymi", którzy zmarli przed tą datą (pamiętamy, że w latach 1914-1918 sekta przeżywała najgłębszy kryzys w swej historii, spowodowany z jednej strony niespełnieniem się obietnicy końca świata w 1914 r., a z drugiej śmiercią Russella w 1916 r. i wewnętrznymi walkami różnych frakcji o władzę w sekcie; por. H 61-71). Świadkowie Jehowy uczą dziś, że jakkolwiek Królestwo Boże zostało "ustanowione w roku 1914" i Chrystus zasiadł już na swym tronie, to jednak "w chwili objęcia władzy przez rząd Boży [w 1914 r.] Szatan i jego aniołowie są jeszcze w niebie" i "przeciwstawiają się władzy Królestwa" (P 70; B 137). W rezultacie tego napięcia, "od razu wybucha wojna [w niebie]" i buntownicy "zostają wyrzuceni z nieba" (B 137). Po tej "ważnej bitwie w niebie", Świadkowie Jehowy informują nas dalej, że szatan i jego zastępy zostali zrzuceni "w pobliże ziemi" ku wielkiej radości mieszkańców niebios, ale nie ziemi, dla której "rozpoczęły się straszne udręki" (B 21, 154). Kresem tych udręk będzie Armagedon, który podobno "jest bardzo, bardzo bliski!" ("Strażnica" 1/1997, s. 11).

Komuś mało zorientowanemu w tematyce jehowickiej mogłoby się wydawać, że żyjący jeszcze na ziemi "namaszczeni" Świadkowie Jehowy są w jakiś sposób wyróżniani przez Ciało Kierownicze w Brooklynie, które powierza im bardziej odpowiedzialne stanowiska w Organizacji Jehowy (będą oni przecież wkrótce "królami" w niebiańskim rządzie Bożym!). W rzeczywistości nic takiego się nie dzieje. Chociaż prawdą jest, że Ciało Kierownicze w Brooklynie musi składać się z "namaszczonych" Świadków Jehowy (pełnią oni bowiem rolę "niewolnika" rozdającego "duchowy pokarm" w odpowiednim czasie w myśl przypowieści Jezusa; por. Mt 24, 45-51), to jednak ich wyboru nie dokonują pozostali żyjący "namaszczeni" spośród swego grona. Instytucja "namaszczonych" służy w istocie grupie zaledwie kilkunastu osób ze ścisłego grona kierownictwa sekty, tzn. Ciała Kierowniczego, aby mogli oni sprawować całkowitą władzę "w imieniu Jehowy Boga" nad wszystkimi pozostałymi członkami organizacji. Gdy więc umrze któryś z członków Ciała Kierowniczego, pozostali dobierają sobie bez rozgłosu jakiegoś wypróbowanego "namaszczonego", o której to nominacji zwykli Świadkowie Jehowy dowiedzą się w odpowiednim czasie ze "Strażnicy". Jeśli zaś chodzi o wszystkich pozostałych "namaszczonych", to Brooklyn pozwala im się "ujawnić" raz do roku, gdy przyjmują "symbolicznie ciało i krew Chrystusa" podczas Pamiątki, czyli wspomnienia Wieczerzy Pańskiej (P 230).

"Namaszczeni" z Ciała Kierowniczego w Brooklynie starają się wszelkimi możliwymi sposobami przekonywać pozostałych Świadków Jehowy, że ich ziemskie powołanie jako "drugich owiec", też kryje w sobie wiele uroku i niespodzianek. Przybliżeniu tego "szczęścia" służą kolorowe "obrazki z raju" w każdej niemal publikacji Towarzystwa Strażnica (por. okładkę poprzedniej książki autora). Nie powinni oni, argumentują nauczyciele Świadków Jehowy, niepokoić się, że życie w raju im się znudzi, bo czyż człowiekowi odchodzi chęć do jedzenia w miarę upływu lat?! "Drugie owce", zapewniają dalej "namaszczeni", będą miały bezpieczny byt na ziemi, gdyż "będzie [ona] rodzić obfitość wybornej żywności i nikt już nie będzie głodował" (B 12). Jehowa "zapewni odpowiedni klimat, żeby uzyskiwano dobre plony i żeby zwiększały się stada bydła"! (B 159).

Po uspokojeniu "drugich owiec" co do podstawowych potrzeb, "namaszczeni" z Brooklynu mogą odsłonić inne i nie mniej "ważne" strony życia przyszłych mieszkańców raju na ziemi. A więc "drugie owce" powinny czuć się bezpiecznie, gdyż w raju "nie będzie bezrobocia [zwłaszcza po Armagedonie przy "usuwaniu ruin" starego systemu!], inflacji i wysokich cen [...], każdy będzie miał interesującą pracę". W raju zostaną też nareszcie rozwiązane "spawy mieszkaniowe", aby każdy mógł mieszkać w wygodnym domu (tamże).

Dopełnieniem szczęścia "drugich owiec" w raju na ziemi, będą niezwykłe "cuda": "Jeszcze jeden cud uprzyjemni po Armagedonie panujące wtedy rajskie warunki. Takie zwierzęta jak lwy, tygrysy, lamparty i niedźwiedzie... [nie będą] niebezpieczne. Jakże przyjemnie będzie wtedy pospacerować po lesie i przez chwilę pobyć w towarzystwie lwa albo wielkiego niedźwiedzia!" (B 164).

Przedstawiona wyżej wizja przyszłej szczęśliwości człowieka w raju na ziemi, nakreślona pod kierunkiem Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy w Brooklynie, nie ma oczywiście nic wspólnego z nauką zawartą w Biblii. Widzimy, że kierownictwo sekty myśli własnymi rękami zbudować po Armagedonie królestwo Boże na ziemi, które ma być dla nich nowym rajem, czyli "rajem odzyskanym". Tymczasem zauważmy, że królestwo Boże przyniesione przez Chrystusa nie pochodzi "z tego świata" (J 18, 36) i nie musi być ono zbudowane. To królestwo jest już od samego początku świata przygotowane dla wszystkich sprawiedliwych: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!" (Mt 25, 34). I to królestwo przyszło na świat wraz z pojawieniem się Chrystusa: "Lecz jeśli Ja mocą Ducha Świętego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże" (Mt 12, 28). Warunkiem uczestniczenia w tym królestwie jest nawrócenie: "Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie" (Mt 3, 2; por. Mk 1, 14-15). Jego zewnętrzną i widzialną stroną jest założony przez Chrystusa Kościół - nowy lud Boży (Mt 16, 18-19; św. Piotr otrzymał od Jezusa "klucze królestwa niebieskiego"). Kościół - jak przepowiedział Jezus - będzie przechodził w ciągu wieków burzliwe dzieje i jego wrogowie będą usiłowali go zniszczyć, ale "bramy piekielne go nie przemogą" (Mt 16, 18). Po powtórnym przyjściu Chrystusa na Sąd Ostateczny, królestwo Boże objawi się w całej swej chwale wobec "wszystkich narodów" jako dar Boży dla zbawionych, przygotowany "od założenia świata" (Mt 25, 32. 34). Jednym z obrazów tego Bożego daru w Piśmie Świętym jest Święte Miasto Boże Jeruzalem "zstępujące z nieba od Boga" (Ap 21, 10). Do tego Miasta Bożego wejdą wszyscy zbawieni "ze wszystkich narodów", natomiast potępieni, świadomi swego losu (a więc nie "unicestwieni"!), znajdą się poza nim, "na zewnątrz" (Ap 21, 24-27; 22, 15; por. Mt 8, 12; 22, 13; 25, 30).

W nauczaniu Chrystusa nie znajdziemy najmniejszej aluzji do utworzenia w przyszłości (w 1918 r.) jakiegoś "rządu" (tego słowa Jezus nigdy nawet nie wymówił!), złożonego z "namaszczonych duchem" Świadków Jehowy, którzy mieliby wspierać mieszkańców ziemi w sprawnym przywracaniu na niej rajskich warunków po Armagedonie [38]. Przeciwnie, Jezus pragnął przyprowadzić wszystkich ludzi do "domu Ojca" w niebie (J 14, 2). Tym "domem" jest wspomniane wcześniej Miasto Święte Jeruzalem, w którym Bóg "zamieszka" ze swoim ludem, a więc ze wszystkimi zbawionymi (zob. Ap 21, 2 n) [39].

Proponowana przez Świadków Jehowy wizja życia raju na ziemi aż razi swoją świeckością. Jest to świat zdesakralizowany. Na niezliczonych kolorowych obrazkach z przyszłego raju widzimy Świadków Jehowy, jak pracują na swoich przydomowych ogródkach (Brooklyn gwarantuje każdemu 0, 4 ha ziemi, "a z takiej powierzchni można otrzymać aż nadto żywności"!; P 427). Na innych widzimy ich spacerujących po okolicy i zachwycających się przyrodą. Kulminującym punktem "szczęścia" w raju będą, jak się zdaje, uczty w gronie rodziny i znajomych (na obrazkach widać często stoły suto zastawione "owocami z raju"). Na próżno poszukiwalibyśmy wśród tych obrazów z życia w przyszłym raju jakichś elementów religijnych. Nie zobaczymy na nich ludzi modlących się i wysławiających Boga za dobrodziejstwa raju. Tak samo nie widać na nich żadnych obiektów sakralnych, które byłyby poświęcone Bogu, ani jakichkolwiek nawet znaków czy symboli religijnych, które wskazywałyby na istnienie Boga i rzeczywistości nadprzyrodzonej. Dzisiaj Świadkowie Jehowy budują wprawdzie swoje "Sale Królestwa", ale nie są to miejsca kultu Boga, ale zwykłe sale zebrań, w których się "szkolą". Warto przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno Świadkowie Jehowy atakowali wszystkie religie, uważając je za "narzędzie Szatana" i przyczynę "wszelkiego zła" (J. W. Schnell), a w wielu krajach obnosili publicznie tablice z antyreligijnym sloganem: "Religia jest pułapką i dymną świecą" (H 434). Dzisiaj, gdy religia ma dalej wśród ludzi "wzięcie", Świadkowie Jehowy chcą uchodzić za religię, i to religię "jedynie prawdziwą"! (B 184).

Wspomnieliśmy kilka razy, że przyszli mieszkańcy raju na ziemi, określani są w nauce Świadków Jehowy mianem "drugich owiec" (B 202). W nauczaniu Jezusa określenie "inne [drugie] owce" (J 10, 16) odnosiło się do pogan, którzy również są powołani do życia wiecznego (por. Jr 23, 3; Ef 2, 14 n). Pan Jezus, kierowany miłością do własnego narodu i aby wypełnić obietnice proroków, głosił Ewangelię tylko Żydom, gdyż oni pierwsi jako naród wybrany powinni ją usłyszeć: "Lecz On [Jezus] odpowiedział [pogańskiej kobiecie]: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela" (Mt 15, 24). Jednakże już po zmartwychwstaniu Jezus posyła Apostołów "na cały świat [pogański]" (Mk 16, 15). Misją uczniów Jezusa miało być wprowadzenie pogan ("drugich owiec") do jedności wszystkich wierzących w Kościele, w którym nie ma już być podziału na "Żydów i pogan" (por. Ga 3, 28). W zamyśle Bożym Kościół ma stanowić "jedną owczarnię" pod "jednym pasterzem": "Mam - mówi Jezus - także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz" (J 10, 16).

Czasami można usłyszeć głosy Świadków Jehowy, którzy twierdzą, że ich ziemski raj jest bardziej pociągający i interesujący od niebiańskiego raju oczekiwanego przez chrześcijan. Kościół, w przeciwieństwie do Świadków Jehowy, nigdy nie uległ pokusie fantazjowania i nie zajmował się opisywaniem przyszłego życia zbawionych, gdyż zważa na słowa św. Pawła, który napisał: "Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2, 9). Warto zaznaczyć, że powyższy tekst św. Pawła Świadkowie Jehowy odnoszą tylko do swoich "namaszczonych", którzy mają znaleźć się w niebie. Jeśli to prawda, to Jehowę Boga "miłuje" tylko 144 000 ludzi! A "drugie owce"? "Drugim owcom" Jehowa przygotował tylko ziemskie szczęście, jak przystało na istoty drugiej kategorii. "Namaszczeni" Świadkowie Jehowy mogą czuć się całkowicie zbawieni i szczęśliwi w niebie, czego nie można powiedzieć o "drugich owcach". Tym ostatnim, jeśli uda się przeżyć szczęśliwie Armagedon (mamy na uwadze obecnie żyjących Świadków), to nie oznacza, że będą od razu zbawieni. Na "drugie owce" czeka wspomniana wcześniej "druga próba" pod koniec tysiącletniego Królestwa Bożego w raju na ziemi. Będzie to próba niewiele mniej groźna niż Armagedon. Jehowa wypuści z czeluści szatana i jego demony, ci zaś zwiodą niezliczonych mieszkańców raju (samych Świadków Jehowy!), których będzie jak "piasku morskiego" (B 183).

Zanim jednak dojdzie do "drugiej próby" i zapewne kolejnego spustoszenia ziemi, Świadkowie Jehowy oczekują na "bardzo bliski" Armagedon (sekta, jak pamiętamy, zdążyła jak dotąd wyznaczyć ponad 20 dat końca świata, podczas gdy jej historia, ta prawdziwa, czyli "nowożytna", liczy nieco ponad sto lat!). Armagedon w wydaniu Świadków Jehowy oznacza wojnę Jehowy Boga wydaną własnemu, choć zbuntowanemu stworzeniu, w której Jezus-Michał zwycięży w Jego imieniu wszystkich przeciwników Królestwa Bożego. "Wojnę wielkiego dnia" Jehowy przetrwa "tylko jedna organizacja - widzialna organizacja Boża [Świadków Jehowy]" (B 255). Po Armagedonie - według scenariusza sekty - ziemia będzie przedstawiała okropny widok: jedno wielkie rumowisko a zarazem i cmentarzysko! Wszystkie miasta mają lec w gruzach jak po najstraszniejszym trzęsieniu ziemi, grzebiąc dorosłych i dzieci. Publikacje sekty lubują się w ilustrowaniu tych okropności, nigdy jednak nie zapominając ukazać na ich tle szczęśliwych członków sekty, nareszcie uwolnionych od "kozłów", czyli nas, nie-Świadków Jehowy. Nastrój oczekiwania Świadków Jehowy na Armagedon, w takich oto słowach opisał były ich "starszy" zboru, Ryszard Solak: "Są [...] oddzieleni od społeczeństwa, samotnie karmią się swymi mrzonkami [...] W tej samotności kiełkuje i wzrasta ich nienawiść do wszystkich ludzi, tzw. świata, za to, że ich nie słuchają [...] Jedyna siła, która ich jednoczy, to właśnie ta nienawiść i nadzieja, że kiedyś będą górą, że przyjdzie kiedyś ten długo oczekiwany Armagedon i Jehowa wreszcie ich pomści, niszcząc cały świat, a ich pozostawiając przy życiu" [40].

Należy sądzić, że Jehowa oszczędzi cudownie Nowy Jork, a przynajmniej jego dzielnicę Brooklyn, gdzie mieści się główna kwatera "namaszczonych" przywódców Świadków Jehowy (zwana często "Biurem Głównym") i potężny kompleks wielopiętrowych budynków z kilkoma tysiącami stałych pracowników biur, wydawnictwa i ogromnej drukarni. Bez tego zaplecza, zwłaszcza administracyjno-biurowego, nie jest możliwe funkcjonowanie sekty. Każdy Świadek Jehowy ma w Brooklynie swoją "teczkę", do której napływają bez przerwy sprawozdania z jego działalności głosicielskiej, z dokładnym podaniem liczby godzin chodzenia od domu do domu, ilości rozprowadzonej literatury oraz liczby prowadzonych przez niego tzw. studiów biblijnych z zainteresowanymi wstąpieniem do ich organizacji.

Po Armagedonie Brooklyn przewiduje okres siedmiu miesięcy "biblijnych" na pogrzebanie miliardów trupów ludzi i zwierząt (należy tylko współczuć pierwszym mieszkańcom raju, którzy będą musieli zająć się tą niewdzięczną pracą!). Z pomocą Świadkom Jehowy, którzy przeżyją Armagedon, przyjdą zmartwychwstali do życia w raju, których będzie przybywać po 55 tys. każdego dnia, aby można im było zapewnić "wyżywienie, odzież, mieszkanie i pracę" ("Strażnica" 8/1969, s. 10). Spośród zmartwychwstałych jako pierwsi pojawią się Żydzi. Będą oni "książętami" (obok wyższych funkcjonariuszy z "drugich owiec"), którzy obejmą funkcje kierownicze na rajskiej ziemi (wśród przyszłych "książąt" będą oczywiście Abraham, Noe, Dawid, Jan Chrzciciel...). Po Żydach zmartwychwstaną Świadkowie Jehowy z "drugich owiec", którzy zmarli przed Armagedonem, a po nich stopniowo inni, godni "drugiej próby".

Niezależnie od prac oczyszczających ziemię ze zgliszczy po Armagedonie i przywracającej jej pierwotne rajskie oblicze, "drugie owce" (i wszyscy pozostali zmartwychwstali) będą przez całe tysiąclecie szkolone według "praw i pouczeń", pochodzących od rządu niebiańskiego (144 000). Ich ziemscy przedstawiciele, czyli "książęta", "zadbają o to, żeby trzymano się tych praw i pouczeń" (B 165). Tysiącletni instruktaż ma pomóc "drugim owcom" szczęśliwie przejść "drugą próbę", o której była mowa wyżej. Wraz z tym ostatnim już buntem przeciwko Jehowie Bogu, nastąpi ostateczne rozstrzygnięcie wielkiej "kwestii spornej", podniesionej przez szatana jeszcze w raju. Ziemia i cały wszechświat staną się wolne do wszelkiego zła, jak zapewniają Świadkowie Jehowy, i nie pojawi się już nikt, kto by zanegował uniwersalne władztwo Jehowy. Szatan i jego zwolennicy (demony i źli ludzie) zostaną raz na zawsze unicestwieni, zaś pozostałe "drugie owce", czyli wszyscy pozostali mieszkańcy ziemskiego raju i aniołowie zrozumieją, że juwww.effatha-org.7m.plż nigdy nie powinni rządzić się sami, lecz zawsze stosować się do wskazówek i poleceń Jehowy oraz Jego niebiańskich i ziemskich przedstawicieli [41]. Zakończenie wielkiego sporu szatana z Jehową, to również chwila, w której "małe stadko" (144 000) w niebie, czyli "zbór Boga żywego" (B 126), będzie mógł już bez przeszkód pełnić swoją rolę "rządu Królestwa" (B 137) nad "drugimi owcami" na ziemi. W tym samym czasie, tj. po zakończeniu tysiącletniego Królestwa Bożego, Jezus Chrystus utraci swą "władzę królewską" nad 144 000 "namaszczonych", którzy byli od 1914 r. "jego jedynymi poddanymi" (B 136). "Namaszczeni" Świadkowie Jehowy zrównają się wówczas w godności z Chrystusem, gdyż i oni będą, tak samo jak On, "królami w Bożym, dawno temu obiecanym rządzie Królestwa" (tamże).

Czy rzeczywiście Pismo Święte mówi, że nasz Pan Jezus Chrystus utraci kiedyś swą "władzę królewską", jak uczą Świadkowie Jehowy? I czy prawdą jest, że głoszone przez Niego królestwo było "czymś drugorzędnym wobec zwierzchniej władzy" Królestwa Jehowy? (W 91). Teksty święte nigdzie nie zapowiadają istnienia dwóch odrębnych królestw: wiecznego królestwa Bożego i "drugorzędnego" (i przemijającego) królestwa Chrystusa. Przeciwnie, w Piśmie Świętym jest mowa o istnieniu jednego tylko królestwa zbawionych, które jest określane różnymi nazwami, np. "królestwo Boże" (Mk 4, 30-31), "królestwo niebieskie" (Mt 13, 31), "królestwo Ojca" (Mt 13, 43), "królestwo Pana naszego i Zbawcy, Jezusa Chrystusa" (2 P 1, 11), czy "królestwo Chrystusa i Boga [Ojca]" (Ef 5, 5). Istnieje więc jedno tylko królestwo Boże, które jest właśnie "królestwem Chrystusa i Boga" (Ef 5, 5; por. Iz 9, 5-6). W tym królestwie będzie obecny na wieki "tron Boga i Baranka" (Ap 22, 3), "aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu" (J 5, 23).

Na koniec zauważmy, że raj ofiarowywany ludziom przez "namaszczonych" z Brooklynu ("raj odzyskany") stoi o wiele niżej od raju biblijnego, w którym żyli Adam i Ewa. Mieszkańcy raju odzyskanego, czyli "drugie owce", nigdy nie będą mieli okazji spotkać się z Bogiem, tak jak to miało miejsce w biblijnym raju, kiedy to Pan Bóg "przechadzał się po ogrodzie [Eden]" i przyjaźnie rozmawiał z naszymi prarodzicami (Rdz 3, 8 n). Jehowa, Bóg Świadków Jehowy, musi stale siedzieć na swym niebiańskim tronie na którejś z gwiazd w gromadzie Plejad! (Rutherford). Temu przykuciu Pana Boga do jakiegoś miejsca we wszechświecie, sprzeciwia się Pismo Święte. Wypowiedź np. św. Pawła na Areopagu potwierdza wyraźnie wszechobecność Boga: "Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. W Nim bowiem żyjemy, poruszamy się i jesteśmy..." (Dz 17, 27-28; por. Ps 139; Jr 23, 24).

Jeden z byłych Świadków Jehowy nadał sekcie trafne miano "sprzedawców raju". Jest smutną rzeczywistością, że ten karykaturalny i niebiblijny obraz przyszłej szczęśliwości człowieka tak łatwo się sprzedaje i jego nabywców trzeba dziś liczyć na miliony. Głównym tego powodem jest oczywiście ignorancja religijna wielu chrześcijan, którzy zbyt łatwo ulegają oczarowaniu wizją sielankowego i udoskonalonego nieco życia na ziemi. Brooklyn pragnie zagwarantować każdemu to, za czym tak wielu ludzi dzisiaj się ugania i do czego tęskni: własny dom z kawałkiem ziemi, interesującą i dobrze płatną pracę, poczucie bezpieczeństwa i "doskonałe zdrowie" (B 12).

Każdy chrześcijanin powinien więc mieć świadomość, że przyszłe szczęście w obiecanym przez Chrystusa królestwie Bożym, będzie jakościowo odmiennie od życia obecnego na ziemi. Nie może być zatem mowy o "budowaniu" (własnymi rękami) raju na ziemi (warto zauważyć, że to sam Bóg "zasadził" dla człowieka ogród w Edenie; por. Rdz 2, 8-9). Wcześniej wielokrotnie podkreślaliśmy, że królestwo Boże jest już przygotowane dla wszystkich zbawionych "od założenia świata" (Mt 25, 34). Istotą tego królestwa nie jest dobrobyt materialny i rozkosze zmysłowe, na które czekają Świadkowie Jehowy. Św. Paweł wyjaśnia, że "królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym" (Rz 14, 17). W nauczaniu Świadków Jehowy jest właśnie odwrotnie: wszystkim obiecuje się dobre jedzenie i picie, gdyż "ziemia będzie rodzić obfitość wybornej żywności" (B 12). Tymczasem Jezus wyjaśnił, że "o to wszystko [a więc: "co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać?"] zabiegawww.effatha-org.7m.plją poganie" (Mt 6, 31-32) [42]. I na sam koniec przytoczmy jeszcze raz słowa św. Pawła, który pragnie przestrzec Filipian (i każdego z nas) przed takimi, których "dążenia są przyziemne", co tak doskonale przystaje do Świadków Jehowy: "Bądźcie, bracia, wszyscy moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego [sekta zwalcza krzyż], o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem - zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne. Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie" (Flp 3, 17-20).




www.effatha-org.7m.pl