Sprawa ustanowienia "nowego rządu nad ziemią"(B 116) należy do tych tematów, które nieodłącznie towarzyszą każdej niemal publikacji świadków Jehowy. Z wielu powodów temat ten szczególnie interesuje przywódców sekty w Brooklynie. Bodaj najważniejszym z nich jest ten, że kilkunastoosobowa grupa "namaszczonych" ze ścisłego kierownictwa sekty (tzw. "Ciało Kierownicze") w Brooklynie, uważa się za żyjący jeszcze na ziemi "ostatek" przyszłego rządu 144 000 "wykupionych" z ziemi do życia w niebie. "Namaszczonych" powołuje osobiście Jehowa mocą swojego "świętego ducha"(przez "duchowe namaszczenie"). "Ciało Kierownicze" w Brooklynie może składać się tylko z takich ludzi o niebiańskim powołaniu. Dokładne statystyki prowadzone w głównej siedzibie sekty mówią o 8795 świadkach Jehowy (na ok. 5,6 mln wszystkich członków), którzy wierzą w swoją przynależność do 144 000 "współkrólów" Jezusa Chrystusa ("Strażnica" 1/1998, s. 21). Pozostali świadkowie Jehowy należą do drugiej kategorii i są określani w sekcie jako "drugie owce"; oni będą musieli zadowolić się ziemskim szczęściem, kiedy swoją pracą przekształcą ziemię ponownie w raj, tzw. "raj odzyskany"(por. B 155-165).
Warto zaznaczyć, że żaden z tych manifestujących swoje niebiańskie powołanie świadków Jehowy ("namaszczeni" świadkowie "ujawniają się" każdego roku na tzw."Pamiątce", czyli wspomnieniu Wieczerzy Pańskiej, na której spożywają "Emblematy": chleb i wino) nie może domagać się ani nie otrzymuje z tego powodu, że jest "namaszczonym" jakiegokolwiek przywileju w sekcie. Jego rola w zborze zaczyna się i kończy z chwilą spożycia Emblematów na Pamiątce, z której każdy zbór sporządza raport i przesyła drogą służbową do wyższej instancji. Ostatecznie wyniki z odbytej Pamiątki, tzn. ilu w niej uczestniczyło i ilu przyjęło Emblematy, docierają do Brooklynu, który ogłosi je w pierwszym numerze "Strażnicy" nowego roku. Jeśli więc zdarzy się, że umrze któryś z członków "Ciała Kierowniczego" w Brooklynie, bez rozgłosu dokooptowuje się któregoś z wypróbowanych "namaszczonych" i zamieszcza odpowiednią o tym fakcie informację w "Strażnicy". Podobnie o nominacji nowego prezydenta sekty (prezesa Towarzystwa Strażnicy) świadkowie Jehowy dowiadują się ze "Strażnicy" bądź z innych informatorów sekty (poza Russellem, który "sam się wybrał" przy zakładaniu Towarzystwa Strażnicy mając w kieszeni większość jego akcji, pozostałych prezydentów wybierało już walne zgromadzenie akcjonariuszy tegoż Towarzystwa, których obecnie jest ok. 400).
A więc wszystko wskazuje na to, że nauka sekty o rządzie Bożym i całej tej instytucji "namaszczonych" służy wyłącznie "Ciału Kierowniczemu" do narzucenia wszystkim pozostałym członkom sekty swojej bezwzględnej i autorytarnej władzy. Teokrację, czyli rządy Boże, które Brooklyn sprawuje w imieniu Jehowy nad całą organizacją, zaczął zaprowadzać już od 1938 r. Rutherford. Teokrację znacznie udoskonalił jego następca, Knorr, za którego wymyślono instytucję "Ciała Kierowniczego", czyli "kanału Jehowy". Każdy szeregowy świadek Jehowy musi więc podporządkować się władzy "namaszczonych" z Brooklynu (określanych często mianem "rozumnego niewolnika" z przypowieści Jezusa; Mt 24, 45-51), członków przyszłego niebiańskiego rządu. Nie dziwi więc tytuł jednego z rozdziałów książki "Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi"(B): "Jak zostać poddanym rządu Bożego?"
Ale zatrzymajmy się jeszcze przez chwilę nad sposobem uzasadnienia przez nauczycieli z Brooklynu tej osobliwej nauki o przyszłym niebiańskim rządzie nad ziemią. Punktem wyjścia dla nich jest tekst z Księgi Rodzaju: "Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę"(3, 15; zob. B 116). Ten tekst łączą następnie z innym, z Apokalipsy: "I porodziła Syna-Mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu"(12, 5; zob. B 117). Z obu tych fragmentów Pisma św. świadkowie Jehowy wyprowadzają następujące wnioski: "dziecko nie jest literalną osobą" i "Mężczyzna"(w tłum. książki "B": "chłopczyk"), który ma paść rózgą żelazną wszystkie narody, "wyobraża (...) rząd Boży, w skład którego wchodzi jako panujący Król Jezus Chrystus"(B 117). Jeśli zaś chodzi o ową "niewiastę", to przedstawia ona "Boską organizację wiernych stworzeń niebiańskich"(tamże).
Naciągnięta interpretacja powyższych tekstów biblijnych jest aż nadto widoczna. Już dawno zauważono, że organizacja świadków Jehowy pragnie zająć miejsce należne Chrystusowi (tekst z Ap 12, 5 wyraźnie przecież wskazuje na osobę Jezusa, a nie na jakąś grupę "namaszczonych" ludzi, na czele której ma On tylko stać jako Król) i zawłaszczyć sobie Jego władzę. Temu celowi służy nauczanie sekty o ograniczoności i przemijalności władzy królewskiej Chrystusa. Najpierw dowiadujemy się od świadków Jehowy, że władza Jezusa dotyczy "zaledwie 144 000 osób", które - jak piszą - "przez całe stulecia były jego jedynymi poddanymi"(B 136). Ale gdybyśmy poprosili ich o wskazanie nam choćby jednego takiego "poddanego" władzy Chrystusa od czasu śmierci Apostołów do zjawienia się Karola Russella, nie byliby w stanie tego uczynić! Aby jednak trochę zatuszować tę trudną do zrozumienia nieobecność świadków Jehowy na przestrzeni XIX wieków (!) napisali, że "w minionych wiekach zawsze żyli ludzie miłujący prawdę"(np. Wiklif, Tyndale), ale zaraz pośpieszyli z wyjaśnieniem, że "o żadnym z nich nie możemy powiedzieć, że był członkiem klasy "pszenicy"[tzn. jednym ze 144 000 "namaszczonych"] z przypowieści Jezusa..."(H 44). Ta trudność sekty ze wskazaniem choćby jednego "namaszczonego" bierze się stąd, że nikt nigdy przed świadkami Jehowy nie głosił tak wielu dziwacznych i niebiblijnych nauk. Chociaż prawdą jest też, że nauczyciele z Brooklynu odkurzyli bardzo wiele dawnych i po części zapomnianych nauk, które Kościół potępił jako heretyckie (niektóre nauki sekty wskazują, że ulubioną lekturą "namaszczonych" są również apokryfy! ).
Powracając jeszcze do sprawy przemijalności władzy królewskiej Chrystusa, to świadkowie Jehowy pouczają, że gdy umrze ostatni z tych "poddanych", czyli ostatni z ich "namaszczonych", wówczas władza królewska Jezusa (i Jego królestwo) nad nimi "skończy się". "Wtedy już nie będą poddanymi Chrystusa, staną się bowiem razem z Nim królami w Bożym, dawno temu obiecanym rządzie Królestwa [Jehowy]" (B 136).
Z przedstawionej wyżej nauki wynika, że "namaszczeni" świadkowie Jehowy z Brooklynu nie chcąc być na zawsze "poddanymi" Chrystusa, odebrali Jemu tylko przysługującą władzę królewską i podzielili ją między siebie pragnąc być na równi z Nim "królami" w rządzie Bożym Jehowy, "Najwyższego Władcy wszechświata" i "Króla" ( P 115; B 182 ).
Byłoby niepotrzebną stratą czasu dalsze jeszcze wgłębianie się w niebiblijną naukę świadków Jehowy o rzekomym przyszłym niebiańskim rządzie Bożym 144 000 "namaszczonych" wybrańców z ziemi. Nam wystarczy jasna nauka Chrystusa, na którego ustach nigdy nie pojawiło się słowo "rząd". Misją Jezusa nie było przygotowanie fundamentu pod przyszły "rząd niebiański", który dla świadków Jehowy jest "jedyną wprowadzoną przez Boga nowością" w zbawczym planie (B 126), lecz głoszenie Dobrej Nowiny o Królestwie Bożym, którego osiągnięcie wymaga od każdego nawrócenia (por. Mk 1, 14-15). W tym też celu Chrystus powołał zbawczą instytucję Kościoła, w którym władzę powierzył Apostołom ze św. Piotrem na czele (Mt 16, 18-19). Temat ten szerzej rozwiniemy w cz. II.
Podsumowując ten temat należy stwierdzić, że Chrystus Pan pragnie realizować Boży plan zbawienia ludzkości nie przy pomocy ludzi obdarzonych władzą polityczną (świecką władzą rządzenia, o której marzą świadkowie Jehowy krytykując "nieudolność" obecnych rządów ludzkich; por. B 112), lecz władzą duchową, czyli religijną w swoim Kościele; i jest to władza różna do władzy świeckiej, chociaż obie pochodzą od Boga, pisze św. Paweł (zob. Rz 13, 1-13). Mylą się więc bardzo świadkowie Jehowy, gdy Królestwo Boże widzą przez pryzmat "stabilnego rządu światowego"(W 90). Jakże jest to bliskie masonerii, której plany również zmierzają do utworzenia "Nowego Światowego Ładu", opartego o jeden światowy i masoński rząd! Masoneria, czyli "Antykościół"(jak sama siebie nazwała) była niezliczone razy potępiana przez papieży. Masoni - jak dostrzegał to już papież Leon XIII - "prześladowali i prześladują katolicyzm z nieubłaganą nienawiścią, dopóki całkowicie nie zburzą wszystkich instytucji religijnych ustanowionych przez Najwyższego Kapłana [Jezusa Chrystusa]" (Encyklika Humanum genus). Otóż jest dowiedzione, że masoneria finansowała rozwój sekty na pewno za rządów Rutherforda, jak to wynika z listu pewnego masona wysokiego stopnia z dnia 27 grudnia 1923 r. W liście tym czytamy: "My dajemy badaczom Pisma [wcześniejsza nazwa świadków Jehowy] w wiadomej, bezpośredniej drodze znaczną kwotę, zaofiarowaną przez pewną grupę braci [masonów], którzy zarobili na wojnie [I wojnie światowej] kolosalne pieniądze. Dla ich grubego portfela suma ta nie gra żadnej roli". List kończą słowa, które każdemu muszą dać wiele do myślenia: "Zasadą, która ma na celu podbój danego kraju, jest wykorzystać jego słabości, podkopać jego podwaliny. Katolicy i ich dogmaty stoją na przeszkodzie naszym planom, a zatem musimy wszystko uczynić, aby zmniejszyć ilość zwolenników wiary katolickiej oraz ją ośmieszyć"(więcej na ten temat można znaleźć w książce: G.Fels, Świadkowie Jehowy bez retuszu, s. 37-41; aby zorientować się czym jest masoneria i jakie stawia sobie cele, warto sięgnąć do książki ks. dra hab. Andrzeja Zwolińskiego: Wokół masonerii, Biblioteczka KSM nr 5, Kraków 1993). Ośmieszaniem i podważaniem wiarygodności już nie tylko katolicyzmu, ale i całego chrześcijaństwa, zajmują się świadkowie Jehowy od samego początku swego istnienia. Nie znajdziemy u nich najmniejszej broszurki, w której nie atakowaliby Kościoła, różnych wyznań chrześcijańskich i innych religii. Systematycznie robią to ich pisma "Strażnica" i "Przebudźcie się!" Jeśli zaś chodzi o bazę materialną, którą dysponuje sekta, to jej ogromu nie da się zrozumieć bez zewnętrznej pomocy finansowej. Przytoczmy, co na ten temat pisze Grzegorz Fels we wspomnianej wyżej książce: "W samym Brooklynie ich drukarnia rozrosła się z biegiem czasu w kompleks złożony z 7 budynków produkcyjnych i dużego zespołu biurowców. Jest tam zatrudnionych około 4 tys. pracowników. Centrala świadków Jehowy to zespół 30 całkowicie skomputeryzowanych drapaczy chmur. Ponadto na obszarze 688 hektarów istnieje baza hotelowa, gastronomiczna i bankowo-handlowa. Łączny obrót tego koncernu finansowego szacuje się na około 4 mld. marek niemieckich. Nasuwa się pytanie: skąd na to wszystko pochodzą pieniądze? Czyżby tylko z dobrowolnych datków i sprzedaży literatury? Przecież wśród "niewiernych" rozprowadzają ją darmowo"(s. 40-41).
I na sam koniec przytoczmy już tylko w punktach przyszłe "dokonania" Królestwa Bożego, czyli "stabilnego rządu światowego", który zastąpi "nieudolne rządy ludzkie":
Warto zauważyć, że tego wszystkiego dokona nie tyle Jehowa Bóg, co grupa "namaszczonych duchem" świadków Jehowy z "niebiańskiego rządu"(144 000) wraz z ich ziemskimi współpracownikami, czyli "książętami"!(por. B 155-165; W 182-190).