Stowarzyszenie Effatha - sekty, zagrożenia wiary, apologetyka
www.effatha-org.7m.pl
Jan Paweł II o sektach

  • Ciekawe artykuły

  • Szukasz informacji o sektach?

  • Chcesz wiedzieć co zagraża Twojej wierze?

  • Nie wiesz jak bronić swojej wiary?

  • Potrzebujesz pomocy?

  • Chcesz nam pomóc?

  • Oświadczenie Ośrodków Informacji d/s sekt i NRR w sprawie działań p. Ryszarda Nowaka

  • Szukasz odpowiedniej literatury?

  • Wstecz

    O NIEBEZPIECZEŃSTWIE RÓŻDŻKARSTWA

    1. Dlaczego piszę o różdżkarstwie.

    2. Co mówią różdżkarze.

    3. Krytyczne uwagi ze strony hydrogeologii, fizyki, medycyny i psychologii.

    4. Zakończenie. Dlaczego ostrzegam przed różdżkarstwem.




    1. Dlaczego piszę o różdżkarstwie.

    Jestem fizykiem. W trakcie już ponad 40 letniej mojej pracy na uczelni, tj. na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, straciłem wzrok. Uzyskałem stopień doktora na podstawie pracy z teorii ciała stałego. Poprzednio zajmowałem się elektroniką. Następnie zajmowałem się różdżkarstwem i ponad sześć lat byłem jego gorącym zwolennikiem. Wspólnie z prof. drem Henrykiem Szydłowskim dokonywaliśmy eksperymentów na ludziach i przy pomocy setek ludzi, zarówno w laboratoriach jak i w ośmiu obozach naukowych w terenie. W lecie 1981 r. negatywne wyniki obozu naukowego zmusiły mnie do całkowitej zmiany stanowiska. Obecnie już po ponad 10 latach od tego wydarzenia mogę spokojnie zająć się zagadnieniem różdżkarstwa.

    Od 1982 r. jestem głęboko związany z Odnową w Duchu Świętym, zwanym również Odnową charyzmatyczną. Szereg jego uczestników również trafiło tam po okresie interesowania się różdżkarstwem, astrologią i innymi gałęziami parapsychologii. Z tego względu wydaje mi się wskazane podzielić się właśnie z Braćmi i Siostrami ruchu Odnowy wynikami moich badań, obserwacji, przemyśleń.

    2. Co mówią różdżkarze.

    Istnieje obfita literatura napisana przez zwolenników różdżkarstwa i to na lepszym lub gorszym poziomie. Postarałem się przestudiować szereg najbardziej wartościowych publikacji, jak również uczestniczyłem w wielu zebraniach i dyskusjach. Sam również wygłosiłem szereg prelekcji od bardzo entuzjastycznych do bardzo krytycznych.

    Ogólnie nazywam różdżkarstwem sztukę posługiwania się różdżką i wahadłem do wykrywania wody oraz złóż minerałów. Przede wszystkim jednak wody. Właściwie należałoby rozgraniczyć różdżkarstwo i wahadlarstwo, my tu będziemy używali słowa różdżkarstwo dla oznaczenia całości. Zwolennicy tej "sztuki" nazywają ją radiestezją czyli odczuwaniem promieniowania i siebie określają jako radiestetów. Termin ten został wprowadzony dopiero w 1930 roku we Francji, natomiast różdżkarstwo jest chyba tak stare jak ludzkość.

    Radiesteci twierdzą, że za pomocą różdżki i wahadła mogą odpowiedzieć właściwie na wszystkie pytania, to znaczy nie tylko znaleźć w terenie złoża wody i innych minerałów, ale zrobić to na odległość przy użyciu mapy, określić choroby bezpośrednio i na odległość, stwierdzić przydatność i dawkowanie lekarstw, przeprowadzić pomiary i analizy chemiczne itd.

    Dlatego mówimy, że różdżkarstwo jest gałęzią parapsychologii.

    Ja tu jednak zajmę się tylko wykrywaniem wody, ponieważ to zagadnienie wydawało się najściślej związane z fizyką.

    Różdżkarze posługują się dwoma rodzajami przyrządów: różdżką i wahadłem.

    Różdżka stosowana jest przede wszystkim do pracy w terenie, ponieważ można z nią chodzić i dostaje się w ten sposób szybsze wyniki.

    Istnieją jej dwa rodzaje:

    a. Różdżka dwuramienna w kształcie litery V . Sporządzona ona jest albo z elastycznego drewna, albo- obecnie częściej z drutu stalowego. Zaopatrzona jest w dwie rękojeści do trzymania, a łączna długość wynosi od 30-50 metrów.

    b. Drugi typ to różdżka w kształcie litery L, tak zwana kątowa, hiszpańska lub biorezonator. Używa się kompletu dwu różdżek. Wykonane są one z materiału sztywnego, drutu lub plastyku. Długość krótszego ramienia (rękojeści) wynosi 10 do 15 cm., dłuższego 30 do 60 cm.

    2. Drugim przyrządem jest wahadełko. Jest to ciężarek o masie od kilkudziesięciu do ponad 100 g., zawieszony na nitce lub łańcuszku o długości 5 do30 cm. Długość jest tu sprawą indywidualną. Cięższe wahadełko stosuje się w terenie, aby uniknąć wpływu wiatru. Wahadełko wykonane jest z metalu, np. mosiądzu, często z ostrym czubkiem na dole, aby dało się obserwować jego ruchy. Niektórzy różdżkarze używają tylko wzniesionych rąk, wyczuwając ?mrowienie? nad żyłą wodną. W ten sposób pracowałem również ja, bowiem miałem negatywne wyniki z różdżką i wahadłem.

    Co to są "żyły" wodne? Według różdżkarzy, tak jak pod skórą mamy naczynia krwionośne, żyły i tętnice, tak pod powierzchnią ziemi występują niewidoczne na zewnątrz strumienie wartko płynącej wody i jedynie te utwory nadają się do zasilania studni.

    Obecnie mówią oni jeszcze o ciekach wodnych, tzn. wodzie przesączającej się przez ławice piasku. Szerokość takich żył ma być niewielka, na ogół poniżej pół metra. Jeżeli pożyteczne są one do zasilania studni, to rzekomo nadzwyczaj niebezpieczne są one dla ludzi i zwierząt, wywołują szereg chorób z rakiem i chorobami nerwowymi na czele. Dlatego konieczne ma tu być wyznaczenie żył wodnych w mieszkaniu, aby uniknąć dłuższego przebywania w takich szkodliwych miejscach. Zwłaszcza niekorzystne są one w pracy i odpoczynku.

    Różdżkarze podają różne metody zlikwidowania skutku negatywnego żył wodnych.

    Kiedy różdżkarz przechodzi z różdżką nad żyłą wodną, trzymając różdżkę na ogół chwytem spod spodu, to następuje tak zwane wbicie. Różdżka porusza się albo w dół, albo w górę. Wahadełko z kolei wykonuje ruchy w płaszczyźnie żyły wodnej, a ruchy kołowe po bokach. Są to jednak sprawy indywidualne i osobiście zetknęłam się z ponad dwudziestoma sposobami wahań nad żyłą wodną i obok niej.

    Starałem się w wielkim skrócie opisać sztukę wykrywania wody wahadłem i różdżką. Teorie, głoszone jednak przez radiestetów, są jednak bardzo złożone i praktycznie można za ich pomocą wyjaśnić każde niepowodzenie. Istnieją rzekomo np. różne obrazy pozorne, które w pewnych warunkach pojawiają się i znikają w zależności od pogody, wybuchu wulkanów nawet na drugiej półkuli ziemskiej czy choćby złego samopoczucia różdżkarza. Istnieją rzekomo różne promienie skierowane czy to do góry, czy to do słońca, czy do innego ciała itd.

    Ogólnie rzecz biorąc, teorie te są bardzo naiwne, albo za to posługują się wyrażeniami naukowymi, zwłaszcza z nowoczesnej fizyki, co prawda w sposób nieprecyzyjny i wykazujący brak zrozumienia przedmiotu, by nie użyć mocniejszych wyrażeń.

    3. Krytyczne uwagi ze strony hydrogeologii, fizyki, medycyny i psychologii.

    Co możemy powiedzieć o przepływie wody pod ziemią? Hydrogeologia mówi nam, że woda deszczowa, której opady w Polsce nizinnej wynoszą około pół metra na rok, przenika przez glebę następnie przez warstwę piasku zatrzymuje się na warstwie gliny. Szybkość przenikania wody przez glinę jest bardzo mała, bo wynosi ok. milimetra na dobę. Przez piasek natomiast woda przenika tysiące razy szybciej. Woda zatem rozprzestrzeniania się w piasku leżącym na glinie, tworząc tzw. warstwę wodonośną o grubości przynajmniej 10 cm. Część tej wody przenika głębiej tworząc następną warstwę wodonośną w następnej warstwie piasku itd.

    W Wielkopolsce takich warstw możemy spotkać nawet kilkanaście. W warstwach głębszych woda jest na ogół czystsza, bo dokładniej przefiltrowana. Jeszcze niżej mogą się zdarzyć wody z dużą zawartością soli mineralnych już nie nadające się do picia. Taka struktura w formie tortu powstała na skutek działalności lodowca z Półwyspu Skandynawskiego, który na terenie Polski pokrywał ją całą aż do Tatr, to cofał się w okresach cieplejszych, pozostawiając po sobie warstwy glin i piasku. Kiedy woda topniejącego lodowca płynęła szybko pozostawiała piasek kiedy wolno ? glinę.

    Wyobraźmy sobie teraz, że wykopaliśmy studnię i dotarliśmy do warstwy wodonośnej. Woda zaczyna się wtedy sączyć ze wszystkich stron i możemy ją teraz wyciągać , czy to wiadrem czy pompą. Nawet jeżeli założymy, że tylko 10 % wody deszczowej dociera do studni, to wystarczy do jej zasilania tylko w promieniu 50 m. , wydajność studni będzie wynosiła 100 litrów na dobę, czyli 10 wiader na dobę.

    Zatem niepotrzebne tu będą jakieś podziemne rzeki czy strumyki biorące swój początek w górach, o czym mówią różdżkarze. Tego typu podziemne rzeki i strumyki zdarzają się jednak tylko w skałach wapiennych, które woda wymywa i tworzy korytarze i jaskinie.

    To występuje np. w Tatrach i jest badane przez grotołazów. W Polsce nizinnej takie podziemne koryto byłoby bardzo szybko zamulone, lub po prostu by się zapadło.

    Weźmy jeszcze pod uwagę taką strukturę, która byłaby najbardziej zbliżona do żyły wodnej w Polsce nizinnej, mianowicie ławica piasku o szerokości 20 cm. i o grubości warstwy wodonośnej również 20 cm.

    Przypuśćmy, że jest ona nachylona 1 do 10, tzn. na 10 m miałaby spadek 1 metra., co jest stosunkowo bardzo dużo. Otóż jeżeli taka ławica składa się z drobnego piasku, to przepływ wody wyniesie (mniej więcej) 4 litry na dobę. Na dodatek energia wypromieniowana przez nią, czy to w postaci ciepła, czy też jakiegoś tajemniczego promieniowania jest mniejsza niż 50 milionowych wata na 1 m. długości takiej żyły, a przepływ energii w odległości 10 m. byłby taki, jak z żaróweczki od latarki kieszonkowej bez reflektora o mocy 1 wata w odległości 300 m.

    Tak więc: 1) taka żyła wodna byłaby bez znaczenia dla zasilania studni i nic dziwnego, że spotkałem się z wypowiedzią hydrologa, że żyły wodne to po prostu mit. Na obozach dokonaliśmy ok. 100 odwiertów specjalnie zakupionymi do tego celu narzędziami. Nigdzie nie natknęliśmy się na żyły wodne, nawet w miejscach wskazanych przez różdżkarzy.

    2) Promieniowanie takiej żyły wodnej, jak opisana wyżej, byłoby nadzwyczaj słabe. W naszym przykładzie, jeżeli 1 % zmieniałoby się w promieniowanie elektromagnetyczne, a taka jest mniej więcej sprawność np. żaróweczki od latarki kieszonkowej, przy zmianie energii elektrycznej w elektromagnetyczną światła widzialnego, to otrzymalibyśmy pole o natężeniu 2 miliwoltów na metr. Jest to wartość niewiele wyższa od granicy czułości odbiornika tranzystorowego na fale długie (1,2 mV/ m).

    Tu nie wzięliśmy pod uwagę jeszcze jednego niekorzystnego czynnika, mianowicie, że ziemia osłabia promieniowanie elektromagnetyczne- i tym silniej im krótsza fala. Dlatego na początku naszych badań zakładaliśmy, że różdżkarstwo polega na wykrywaniu bardzo długich fal, które z łatwością przenikają ziemię. Do wykrywania jednak małych obiektów konieczne są jednak fale krótkie i to wielokrotnie krótsze od średnicy lub przekroju danego przedmiotu.

    W radarze np. stosuje się fale o długości centymetrów , a przecież samolot jest znacznie większy niż żyły wodne opisywane przez różdżkarzy.

    Nikt z nich też nie potrafi wytłumaczyć, w jaki sposób takie promieniowanie powstaje, nikomu nie udało się go wykryć nad żyłą wodną i nikt nie udowodnił, że różdżkarz na jakieś promieniowanie elektromagnetyczne rzeczywiście reaguje. Próbowaliśmy i my, ale bez żadnych rezultatów. Opis naszych usiłowań byłby zbyt długi i zbyt fachowy.

    Co fizyka może powiedzieć o wahadle i różdżce? Musiałem sam zająć się ich teorią, nie napotkałem bowiem nic godnego uwagi w literaturze radiestezyjnej. Wiele tylko na ten temat rozgłasza się mitów. Wahadełko jest po prostu czułym wzmacniaczem mechanicznym o okresie drgań od jednego drgania (okresu) na sekundę przy długości łańcuszka około 25 cm.

    Jeden okres to przejście wahadła tam i z powrotem do punktu wyjścia. Dwa drgania na sekundę (okresy) otrzymujemy przy długości wahadełka ok. 6 cm. Wzmocnienie jest bardzo duże, bo wynosi 200 do 300 razy. Oznacza to że jeżeli na przykład trzymamy wahadełko o długości 25 cm, to prawie niezauważalnym ruchem ręki jeden raz na sekundę o odległość 0,1 mm możemy rozbujać wahadełko do 2 czy 3 cm. Konieczne jest tu jednak wielokrotne powtarzanie ruchu ręki.

    Inaczej wygląda sprawa z różdżką. Jest ona też czułym wzmacniaczem mechanicznym, choć praktycznie wzmacnia tylko około 30 razy. Wystarczy jednak tylko jedno nieznaczne drgnienie ręki czy jej przekroczenie o 1 mm, aby czubek różdżki podniósł się lub obniżył o 3 cm.

    Tak się dzieje z różdżką dwuramienną w kształcie litery V, natomiast różdżki w kształcie litery L, przy przekręceniu ręki o 1 mm, jej czubek przemieści się o 3 cm, bowiem współczynnik wzmocnienia jest praktycznie taki sam. Rękojeść różdżki typu L należy trzymać możliwie pionowo, bo wtedy wzmocnienie jest największe. W przypadku różdżki dwuramiennej cała sztuka polega na trzymaniu rękojeści możliwie w linii prostej. Wtedy dopiero uzyskuje się największe wzmocnienie. Przy większym skręceniu rąk następuje wybicie różdżki tzn. wychodzi ona ze stanu równowagi chwiejnej i zatrzymuje się u dołu lub u góry, najczęściej na nosie początkującego różdżkarza.

    Podejdźmy teraz do całej sprawy od strony fizjologii.

    Wyobraźmy sobie, że trzymamy w wyciągniętej ręce kij skierowany ku górze. Po pewnym czasie różne partie mięśni podlegają zmęczeniu i następuje pewne drżenie ręki i koniec kija się poruszy. Nasz wzrok spostrzega to, podaje informację do mózgu, a ten wysyła impulsy nerwowe do odpowiednich mięśni dla dokonania korekcji położenia czubka kija.

    Właśnie nieruchoma pozycja ręki jest ta, która najbardziej sprzyja zmęczeni mięśni. Tak jest właśnie przy trzymaniu różdżki lub wahadła. Kiedy jednak kij jest konstrukcją sztywną, to wahadełko czy różdżka wzmacnia jeszcze drgania ręki i mamy coś w rodzaju przekompensowania i czubek różdżki czy wahadła zamiast wrócić do położenia równowagi przechodzi na drugą stronę. Jest to coś takiego, jak w starej historii o dwóch nierównych nogawkach spodni. Krawiec obcinał to jedną, to drugą i wreszcie nogawek w ogóle nie było.

    Wspomnę, że istnieje jeszcze tzw. efekt oczekiwania. Różdżkarz oczekuje wychylenia wahadła czy różdżki, jego uwaga jest coraz bardziej napięta, a po wybiciu różdżki (czy drgnięciu wahadła) gwałtownie maleje.

    Takie okresowe narastanie i szybkie opadanie uwagi obserwowałem wielokrotnie na samym sobie. Zjawisko to powtarza się regularnie w odstępie kilku lub kilkunastu sekund i często związane jest z oddychaniem. To tłumaczy fakt, że początkującym różdżkarzom poleca się mocne przyciśnięcie łokci przy trzymaniu różdżki. U siebie zaobserwowałem nabieranie oddechu co 4 kroki, czyli co około 3 metry następowałoby wybicie różdżki. To tłumaczyło by tzw. siatkę szwajcarską czy ruszt geopatyczny.

    Zwrócę jeszcze uwagę na fakt , że wpatrywanie się w błyszczący punkt jest jedną z metod wprowadzenia w stan hipnozy. Bardzo często zresztą zarówno koniec różdżki jak też wahadełko zrobione są z błyszczącego metalu.

    Dużą rolę w doświadczeniach z różdżką i wahadłem odgrywa pamięć podświadoma. Wielokrotnie to zaobserwowałem. Jeszcze większą rolę odgrywa zjawisko sugestii i autosugestii, choć radiesteci stanowczo się od niego odżegnują. Przy sprawdzaniu różnych teorii fizycznych co do pola elektromagnetycznego wpływającego na różdżkarza posługiwaliśmy się różnymi układami elektrycznymi i zdarzały się pomyłki w połączeniach. Nigdy jednak nie wykrył ich różdżkarz posługujący się wahadłem czy różdżką. Podkreślę tu jeszcze rolę wzroku. Wspomniałem tu jeszcze o mechanizmie korekcji.

    W literaturze radiestezyjnej mówi się, że wahadełko działa również przy zamkniętych oczach.

    Myśmy zaobserwowali coś wręcz przeciwnego. Mianowicie przy zamknięciu oczu wahadełko staje, a oczy niewidome w ogóle nie mogą posługiwać się wahadłem ani różdżką.

    Spotkałem się dalej w literaturze różdżkarskiej ze stwierdzeniem, że wahadełko odtwarza kształt, tzn., nad kołem kręci się w kółko, nad linią prostą wzdłuż niej albo w poprzek. Tym ja osobiście tłumaczę, że nieregularnym zwojem drutu wahadełko po prostu staje. Takie proste urządzenie jest polecane jako sposób neutralizacji żyły wodnej.

    4. Dlaczego ostrzegam przed różdżkarstwem. Zakończenie.

    Różdżkarstwo jest dziedziną parapsychologii, tzn. wiedzy o postrzeganiu pozazmysłowym.

    W każdej nauce mamy pewien podstawowy zasób wiadomości zebranych przez ludzi pracujących w tej dziedzinie. Nie tak jest w parapsychologii. Każdy kto zaczyna się nią zajmować, musi sam od nowa sprawdzić wszystkie wiadomości. Tak też musimy i my robić.

    Istnieją 3 rodzaje podejść do zjawisk parapsychicznych:

    1) Teoria oszustwa

    Spotkałem się osobiście z wieloma różdżkarzami, z niektórymi się zaprzyjaźniłem i przykro mi jest, że tak brutalnie muszę atakować ich poglądy. Wiem, że jest wśród nich wielu ludzi uczciwych. Zdarzają się jednak przypadki świadomego oszustwa. Nietrudno o to, bowiem drobne ruchy rąk, właściwie niezauważalne, dają bardzo silne efekty. Nie jest to zjawisko jednak tak powszechne, aby można nim było tłumaczyć całe różdżkarstwo.

    2) Teoria sił naturalnych

    To podejście jest najbardziej rozpowszechnione i występuje np. u osób duchownych, które zajmują się różdżkarstwem. Jak nauka próbuje tłumaczyć te zjawisko? Sadzi się że następuje tu nałożenie trzech przyczyn, a mianowicie prawa wielkich liczb, efektu oczekiwania, oraz informacji podświadomych.

    a) Prawo wielkich liczb. Jeżeli rzucamy kostką, to bardzo małe jest prawdopodobieństwo otrzymania szóstki 5 razy pod rząd. Jeżeli natomiast rzucamy kostką cały dzień, to jest takie zdarzenie prawie zupełnie pewne. Zapamiętujemy je jednak, bo wydaje się ono tak mało prawdopodobne.

    b) Efekt oczekiwania. Wspomniałem już poprzednio, że nasza uwaga narasta w przeciągu kilku do kilku do kilkunastu sekund, a później gwałtownie opada. Stwierdziłem na samym sobie, że istnieje korelacja z rytmem oddechu, a konkretnie przy wdechu występuje napięcie szczytowe. W tym momencie wystarczy drobne drgnięcie ręki, drobna nierówność gruntu itp., aby wywołać oczekiwany efekt.

    c) Informacje podświadome, a właściwie na granicy świadomości i podświadomości. Swego czasu znajomy różdżkarz powiedział mi, że kiedy nie wie, gdzie żyła wodna, to zawsze ?wychodzi? mu ona pod środkiem drogi. To zjawisko kojarzenia rzeźby terenu z przebiegiem hipotetycznej żyły wodnej zauważyłem u innych ludzi. Inny znajomy bawił się w poszukiwanie miejsca pobytu osoby z fotografii. Wszystko było dobrze, gdy ktoś z obecnych znał owo miejsce pobytu. W jednym przypadku taka osoba odeszła od doświadczenia i wtedy nie udało się memu znajomemu stwierdzić miejsca pobytu. Należy zauważyć, że był on dobrym tenisistą i prawdopodobnie kontem oka obserwował reakcję osoby zainteresowanej. Wskazywała by na to próba odszukania osoby zaginionej. Ten sam znajomy (I l. J) w mojej obecności wskazał miejsce zamieszkania posługując się planem Poznania. Była przy tym jednak druga osoba, która ten adres znała. W rzeczywistości ciało osoby zaginionej zostało odnalezione w Puszczy Noteckiej.

    Trzeba tu jeszcze wspomnieć o istnieniu zjawiska rejestracji podświadomej.

    Robiono próby z podawaniem informacji podprogowych, np. krótkie hasło w jednym kadrze (klatce) filmu lub jakieś zdanie wypowiedziane na tle głośnej muzyki i poniżej jej poziomu, pozornie niesłyszalne. Mogło to być np. "pijcie coca colę!" Stwierdzono wyraźny wzrost spożycia tego płynu w bufecie. Ten rodzaj ogłoszeń czy propagandy jest zasadniczo zakazany w państwach zachodnich, ale trudno stwierdzić gdzie i przez kogo jest on używany.

    Przy braku poszanowania prawa i uczciwości musimy się u nas w tej chwili bardzo poważnie z nim liczyć.

    Do pamięci człowieka trafia zatem znacznie więcej niż sobie to uświadamiamy i sądzę, również na podstawie własnej obserwacji, że różdżkarstwo jest sposobem wyciągania tych informacji z podświadomości.

    Osobnym zagadnieniem i to bardzo ważnym, jest sprawa sugestii i autosugestii. Osobiście jestem przekonany, że bardzo wiele, jeżeli nie znaczna większość zjawisk radiestezyjnych da się tym uzasadnić. Na początku naszych badań nie zwracaliśmy na taką możliwość uwagi i traktowaliśmy człowieka tak, jak się traktuje fizyczne aparaty pomiarowe. To było przyczyną wielu naszych błędów. Wchodzi tu jeszcze w grę również jakaś chęć przypodobania się osobie prowadzącej badania. Pamiętam późniejsze doświadczenie, gdy zacząłem brać pod uwagę zjawisko sugestii z jedną z naszych najzdolniejszych wahadlarek.

    Konstruowaliśmy tzw. przez nas sztuczne żyły wodne. Było to takie urządzenia , które miały wytwarzać pola elektromagnetyczne, takie jak według naszej aktualnej hipotezy wytwarzają prawdziwe żyły wodne. Można je jednak było włączyć i wyłączyć. Powiedziałem: "Teraz jest wyłączone!"- Tak, wahadełko stoi!- "Teraz jest włączone!"- Już po pięciu sekundach była bardzo wyraźna reakcja. Nastąpiła trzecia próba. "Teraz zgadnij!"- Gdzieś dopiero po 20 sekundach odezwał się nieśmiały głos: "Teraz chyba jest".

    Na jednym z ostatnich obozów naukowych (w Strzelcach Krajeńskich w 1983 roku), zrobiliśmy próbę podejścia po pewnej drodze kilkunastu osób. Każda z nich miała zaznaczyć położenie żyły wodnej. Okazało się że te punkty były rozłożone zupełnie jednakowo, jednakowo gęsto bez żadnych wyróżnionych miejsc. Inne próby określenia żył wodnych w jakimś miejscu terenu przez osoby biorące udział w obozie, dawały tak samo rozbieżne wyniki.

    Działo się tak wtedy, kiedy badane osoby nie wiedziały o wynikach osób drugich.

    W przeciwnym wypadku, zbieżność była doskonała.

    Wracam jeszcze do naszych tak zwanych sztucznych żył wodnych. W pewnym momencie wydawało mi się, że jest możliwe wytworzenie pola elektromagnetycznego odpowiadającego wielkiej żyle wodnej na odległość. Można by było napromieniować jakieś miasto, np. Moskwę lub Nowy Jork na odległość za pomocą urządzenia mieszczącego się w niedużym pokoju, np. jakiejś leśniczówki - i to urządzenia nawet niezbyt skomplikowanego. Byłby to zatem początek nowego rodzaju wyścigu zbrojeń.

    Zrobiło mi się niedobrze, bo zdałem sobie sprawę że wszyscy ludzie biorący udział, a nawet ci, którzy cokolwiek wiedzą o naszych badaniach, zostaną przetransportowani do jakiegoś tajnego ośrodka na Syberii. Chwała Bogu, okazało się jeszcze jednym złudzeniem, a których w naszej pracy mieliśmy sporo. Tak czy owak, mimo konstrukcji wielu teorii i sprawdzania ich doświadczalnie nie udało się- przynajmniej mnie osobiście - uzyskać jakichkolwiek wyników doświadczalnych, na których mógłbym oprzeć dalsze badania. Wiele faktów, podanych przez różdżkarzy jest sprzecznych.

    Wspomniałem na przykład o długości fali elektromagnetycznej. Krótka potrzebna jest do odnalezienia żyły wodnej, a długa jedynie przechodzi przez ziemię bez wielkiego osłabienia. Również doświadczenia innych badaczy w warunkach kontrolnych dały wyniki negatywne. Różdżkarze nie potrafili ustalić przebiegu zakopanej pod ziemią rury z płynącą wodą, nie potrafili stwierdzić, przez którą z ośmiu aktualnie przepuszczano wodę.

    Doświadczenia były projektowane przez samych różdżkarzy. Dodajmy do tego, że żyły wodne takie jak sobie różdżkarze wyobrażają, to według zdania geologów nie istnieją - jak poprzednio wspomniałem.

    Na podstawie wieloletnich badań, wysiłków i wielu rozmów stwierdzam z czystym sumieniem, że radiestezja czyli różdżkarstwo- z fizyką przynajmniej- nie ma nic wspólnego.

    3) Teoria sił pozanaturalnych (nadprzyrodzonych).

    Jest to podejście najtrudniejsze, a zarazem najbardziej istotne dla nas, członków ruchów religijnych, czy w ogóle ludzi starających się żyć Ewangelią. Nie zawsze i nie wszędzie można różdżkarstwo wytłumaczyć za pomocą oszustwa i sił naturalnych.

    Nieraz zdarzają się rzeczy zaskakujące, i literatura radiestezyjna roi się od opisu takich zdarzeń. Oczywiście wiele jest tam fantazji i naginania faktów. Osobiście jednak zaobserwowałem, że jeżeli badamy, czy ktokolwiek inny jakieś nowe zjawisko, to pierwsze wyniki z reguły są 100 - procentowo pozytywne. Przy następnych zachodzi pewna komplikacja i różdżkarz zaczyna szukać jakiejś prawidłowości. W końcu wszystko się tak gmatwa w obserwacjach, że pozostaje na poziomie przypadku. Wygląda to tak, jak gdybyśmy my mieli do czynienia tutaj z obcą inteligencją, która najpierw chce zainteresować, potem wciągnąć, a kiedy wszystko przyjmie niepożądany dla niej kierunek, po prostu przestaje działać.

    Sądzę, że tej obcej inteligencji chodzi o skierowanie nas na drogi magii, wróżbiarstwa, a wtedy nadal będzie się nami zajmować. A tą drogą poszło już wielu różdżkarzy.

    Zwrócono też uwagę na fakt, że cały napływ literatury radiestezyjnej, a dalej astrologicznej i w ogóle parapsychologicznej jest pewną formą ateizmu, a dokładniej odciągnięcia od chrześcijaństwa, zwłaszcza katolicyzmu. Jest to bowiem jakaś forma pseudomistycyzmu dla wtajemniczonych, inaczej mówiąc gnozy, która stawia radiestetów ponad przeciętność, a pozbawiona jest zobowiązań moralnych. Nie zdziwię się, że radiestezja będzie popierana przez New Age (ruch nowego wieku Ery Wodnika). Wszystko to wskazuje na możliwość oddziaływania demonów, czyli duchów złych. I z tym musimy się poważnie liczyć.

    Już poprzednio wspomniałem, że dużą rolę w różdżkarstwie gra podświadomość.

    Właśnie przez nią, o ile mi wiadomo, mogą oddziaływać duchy niematerialne, tzn. anioły i demony oraz dusze zmarłych. Mielibyśmy tu zatem do czynienia z pewną formą spirytyzmu, przed którym Kościół bardzo ostrzega i wręcz zakazuje.

    Szatan i jego słudzy, czyli demony szukają przecież wszelkich sposobów, aby nas sobie podporządkować. Modlitwa natomiast i kontakt z Bogiem są tym, czego demony się boją i czego nie znoszą. Na modlitwie możemy otrzymywać natchnieni, które mogą być jakąś formą przekazu przez podświadomość, ale dawaną przez Boga, czy przez świętych czy przez Aniołów.

    Dlatego sądzę, że jeżeli szukamy wody, to lepiej zwrócić się z pokorną prośbą w modlitwie i poprosić znajomego geologa. Jedno nie wyklucza drugiego, a łaska buduje na naturze.

    W Australii w prowincji Nowa Walia przeprowadzono badania statystyczne wykrywania wody przez geologów i różdżkarzy i ci ostatni zdecydowanie przegrali. Tak samo dzieje się i u nas.

    Dziękuję Ci, Czytelniczko czy Czytelniku, za cierpliwe dobrnięcie do końca. Te napisane strony oddaję Bogu w modlitwie, w której polecam Ciebie. Polecam też znajomych różdżkarzy, tych którzy nam pomagali i tych, którym się narażam przez moje słowa.

    Niech Matka Najświętsza weźmie nas wszystkich w opiekę i te słowa i mnie te słowa piszącego.

    Przemysław Kiszkowski




    © Wszelkie prawa zastrzeżone 2001-2018

    Stowarzyszenie EFFATHA
    kszymbor@scott.skidmore.edu

    Ostatnio aktualizowane: 27.06.2005
    Strona istnieje od: 15.10.2001