Stowarzyszenie Effatha - sekty, zagrożenia wiary, apologetyka
www.effatha-org.7m.pl
Jan Paweł II o sektach

  • Ciekawe artykuły

  • Szukasz informacji o sektach?

  • Chcesz wiedzieć co zagraża Twojej wierze?

  • Nie wiesz jak bronić swojej wiary?

  • Potrzebujesz pomocy?

  • Chcesz nam pomóc?

  • Oświadczenie Ośrodków Informacji d/s sekt i NRR w sprawie działań p. Ryszarda Nowaka

  • Szukasz odpowiedniej literatury?

  • Wstecz


    Luter odbrązowiony- Na rozdrożach ekumenizmu



        Dialog katolicko-luterański przeżywa swoje apogeum. Po setkach wspólnych spotkań, umizgów (niestety głównie ze strony katolików) doszło w 1999 roku do podpisania wspólnej deklaracji w sprawie nauki o usprawiedliwieniu. Następne lata obfitowały w dalsze gesty i deklaracje, aż w 2005 roku ogłoszono, iż całkowite pojednanie jest "tuż, tuż". Strona internetowa luteran w Stanach Zjednoczonych podaje nawet datę zjednoczenia ustaloną rzekomo podczas spotkania Światowej Federacji Luteran i Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan, które miało miejsce w dniach 7-8 listopada 2005 roku w Watykanie. Datę wyznaczono na rok 2017, ponieważ wtedy obchodzona będzie 500 rocznica Protestanckiej Reformacji, co tradycyjnie fetowane jest 31 października, kiedy to w 1517 roku dr Marcin Luter przybił 95 tez na drzwiach kościoła w Wittenberdze.



    Od czasu Soboru Watykańskiego II w Kościele Katolickim pojawiło się zielone światło dla działań ekumenicznych. Nie zawsze były to inicjatywy zgodne z Magisterium Ecclesiae i nierzadko łamały fundamenty katolickiej ortodoksji.

    Magisterium Ecclesiae i posoborowe wypaczenia

        Ekumenizm nie jest wynalazkiem Vaticanum Secundum. Sobór jedynie ratyfikował dokumenty, których konstrukcja pozwala na wieloznaczną interpretację. "Dekret o ekumeniźmie" czytany w świetle Tradycji pozwala na w pełni katolickie podejście do innych religii chrześcijańskich oraz na wyciągnięcie wniosków, które wybitnie potępił między innymi papież Pius XI w encyklice "Mortalium Animos" (O popieraniu prawdziwej jedności religii). Ten proroczy dokument opisuje wszystko co obecnie nierzadko praktykowane jest w Kościele. Już wtedy Pius XI zauważył, że ruch ekumeniczny pod pięknymi hasłami wciągnął w swe szeregi "potężny zastęp katolików". Każdy współczesny ekumenista hołduje hasłu "nieważne jest to, co nas dzieli, lecz to, co nas łączy". Zupełnie innym językiem operuje wspomniana encyklika: "Kto więc nie jest z Kościołem złączony, ten nie może być Jego członkiem i nie ma łączności z głową - Chrystusem".
    Wszystko było takie jasne, proste. Tylko Kościół Katolicki posiada pełnię środków i prawdziwy gwarant zbawienia ("Nulla salus extra Ecclesiam"- poza Kościołem nie ma zbawienia). Tenże Kościół posiada misję nawracania wszystkich innowierców (w tym luteran) po to, aby powrócili do "miłości chrystusowej" i wyzbyli się herezji i błędów.

    Nowe poglądy przyniósł do Kościoła wiatr rewolucji posoborowej końca lat sześćdziesiątych XX wieku. "Dzisiaj nie rozumiemy już ekumenizmu w sensie 'powrotu', w wyniku czego inni 'powróciliby' i stali się 'katolikami' " - pisze kardynał Walter Kasper. Po czym dodaje: "To zostało odrzucone przez Sobór Watykański II". Pomijając słowo "katolik" napisane przez kardynała w cudzysłowie, warto zadać pytanie, czy do czasu Soboru Kościół trwał w błędzie, pragnąc nawrócić innowierców? Zdanie kardynała nie jest niestety odizolowane, a sam kardynał w sprawach ekumenizmu reprezentuje cały Kościół Katolicki z racji piastowania funkcji przewodniczącego Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan.

    Zły papież i dobry Luter

        Do dzisiaj pokutuje mit przegniłego obyczajowo Kościoła Katolickiego w XVI wieku, na co odpowiedzieli zaniepokojeni o ortodoksję i obyczajowość pobożni protestanci. Nie pomaga w prostowaniu tego przekłamania posoborowy "meaculpizm", w którym kolejni papieże biją się w nie swoje piersi, przepraszając za rzekome "grzechy Kościoła". Co prawda sprawa sprzedawania odpustów i symonii była realnym problemem, ale Luter najdelikatniej mówiąc przejaskrawiał kryzys, który miał dotknąć Kościół. Przerysowaną krytykę wyśmiewał Fryderyk Nietzsche w jednym ze swych pamfletów filozoficznych zwracając uwagę, że wystąpienie Lutra i uwaga, jaką mu poświęcono, świadczyła właśnie o zdrowiu i normalności Kościoła w Niemczech. Sam Rzym nie był w tym czasie wielce budujący dla wiernych, ale zdaje się, że nie zbulwersował aż tak bardzo młodego zakonnika, który po powrocie ze Stolicy Piotrowej zrezygnował z walki po stronie obserwantów o zaostrzenie reguły i stanął po stronie "liberalnych" współbraci.
    Tak naprawdę protestantyzm nie wypełniał niszy, którą w kilku miejscach tworzyli niemoralni katolicy.
    Siłą protestantyzmu był polityczny lobbing.

    Odbrązowiony charakter Lutra

        Warto zadać sobie trud, aby skompletować dzieła Lutra. Jest to niemożliwe, chyba, że dotrzemy do wydawnictw z XIX wieku, przykładowo do kazań reformatora i jego "Małego Katechizmu". Wydaje się niewyobrażalne, że do tej pory nie można nabyć dzieł zebranych ojca Reformacji. Nic dziwnego, bowiem są wyjątkowo nieekumeniczne. Jego chamskie, a nawet wulgarne sformułowania nie nadają się do poprawnych biografii. Tak scharakteryzował Lutra Jacques Maritain:
    "Ten gwałtownik miał w sobie wiele dobroci, szlachetności, miękkości. Przy tym niepohamowaną pychę i bezgraniczną próżność. Rozum nie odgrywał u niego większej roli. Jeśli pod nazwą inteligencji należy rozumieć zdolność chwytania tego, co ogólnie rozróżnia istoty rzeczy, posłusznego zdążania wzdłuż subtelnych szlaków rzeczywistości - Luter inteligentny nie był, raczej ograniczony, przede wszystkim uparty. Lecz w niezwykłym stopniu posiadał konkretność, inteligencję praktyczną, przebiegłość oraz spryt, zdolność spostrzegania zła u innych, sztukę wynajdowania tysiąca sposobów wyjścia z kłopotliwej sytuacji i druzgotania przeciwnika".

    Luter szokujący

        "Dzieło i słowo Boże mówią nam jasno, że kobiety winny służyć małżeństwu lub prostytucji" – tak widzi doktor Luter rolę przeznaczoną niewiastom, po czym rozwija swoją myśl: "Jeśli kobiety męczą się i umierają po licznych porodach, nic w tym złego; niech umierają, byle tylko rodziły, na to są". Nic dziwnego, że skutkiem reformacji było całkowite zdziczenie obyczajów w Europie. Na myśl przychodzi fala porwań katolickich zakonnic, na których często dokonywano gwałtów, a następnie oddawano za żony swoim protestanckim "wyzwolicielom". Tak o tym rozboju i gwałcie pisał Luter do porywacza zakonnic Bernharda Koppe, który nota bene porwał również przyszłą żonę reformatora: "Tak jak Chrystus wyciągnąłeś te biedne dusze z więzienia ludzkiej tyranii".
    Podczas wojny chłopskiej "dobrotliwy" Luter zalecał książętom "zabijać chłopów jak wściekłe psy". Jednak największą nienawiścią pałał do Kościoła Katolickiego.
    Nawoływał do swoistej krucjaty na Rzym: "Wydaje mi się, że skoro zwolennicy Rzymu są tak szaleni, jedynym lekarstwem pozostaje, aby cesarz, królowie i książęta przepasali się siłą i zbrojnie uderzyli na owe chwasty całego świata i walczyli z nimi- nie słowami, lecz żelazem".
    Na koniec apelu do władców świata Luter pisze: "Czemuż raczej nie zgładzimy ich mieczem i nie obmyjemy naszych rąk w ich krwi?"
    Reformator nie potrafił polemizować. Podczas debaty publicznej wysłannik Kościoła wytknął mu wszystkie błędy, lecz wtedy nic go nie mogło już zatrzymać. Wszak nienawiść i pycha zaślepiają. Luter używał bardzo niewyszukanych inwektyw w stosunku do swoich wrogów. Papieża zwykł nazywać "antychrystem", Kościół "diabelstwem", teologów "kretynami".
    Tak oto pisał do wicekanclerza uniwersytetu w Ingolstadt, Jana Ecka: "Ty, który krwią chrześcijańskich braci nasycić się nie możesz. Idź, badaj i szukaj robaków w gnoju, dopóki się nie nauczysz, co to jest błąd, co grzech i kacerstwo. Nie widziałem jeszcze większego od ciebie osła, choć chwalisz się, że przez wiele lat uczyłeś się dialektyki". Uniwersytet paryski i lowański, które zgłosiły zastrzeżenia do Lutra i jego późniejszych pism nazwał "szkołą kretów, śmierdzącą kałużą", a profesorów "epikurejskimi świniami, diabelską synagogą".

    Prawdziwe oblicze Lutra nie może być zdemaskowane zwłaszcza z powodu jego czystej nienawiści do Żydów. Posunął się nawet do wzywania swoich wiernych do palenia synagog, niszczenia żydowskich ksiąg świętych oraz karania śmiercią Żydów, którzy nie przyłączą się do protestantów. Żydzi byli dla reformatora diabłami, stworzonymi po to, by jak najszybciej wrócić do piekła.
    Pod koniec życia Luter szokował pijaństwem i obżarstwem. "Żrę jak Czech i chleję jak Niemiec" - pisał w liście z 2 lipca 1540 roku do swojej żony. W tym okresie jad wylewał się z ust reformatora jak nigdy dotąd. Pluł na wszystko i na wszystkich. Papiestwo obrzucał obelgami, nie siląc się na jakiekolwiek wyżyny intelektualne. Jeden z XIX-wiecznych apologetów historii Kościoła podsumował nienawistny język reformatora następującymi słowami: "nie można inaczej sobie wytłumaczyć, jak tylko, że Luter napisał je rozgrzany napojami spirytusowymi. Jeżeli zaś przy pisaniu tej ramoty był rzeczywiście trzeźwym, to uniósł się on, aż do owego stopnia zapamiętałego gniewu, w którym duch, tracąc wszelkie nad sobą panowanie, dochodzi do rzeczywistego obłąkania".
    Fragment ostatniego jego kazania o rozumie oddaje stan jego duszy: "Rozum to jest największa k***a diabelska; z natury swojej i sposobu bycia jest szkodliwą k***ą; jest prostytutką, prawdziwą k***ą diabelską, k***ą zeżartą przez świerzb i trąd, którą powinno się zdeptać nogami i zniszczyć ją i jej mądrość (...) rzuć jej w twarz plugastwo, aby ją oszpecić. Rozum jest utopiony i powinien być utopiony w Chrzcie (...) Zasługiwałby na to, ohydny, aby go wyrzucono w najbrudniejszy kąt w domu, do wychodka".
    Luteranizm był coraz bardziej konfesją powstałą w głowie jednego człowieka, którego Gilbert Chesterton nazwał ironicznie "wielkim żywiołowym barbarzyńcą". Jak bardzo Luter cenił swoja doktrynę, widać po mocnym sformułowaniu reformatora: "Nie godzę się, aby nauka moja mogła podlegać czyjemukolwiek osądowi, nawet anielskiemu. Kto nie przyjmuje mojej nauki, nie może dojść do zbawienia".

    Luter heretyk

        Już w zakonie Luter odznaczał się oryginalnością. W jego listach przebija pycha i chęć zdobycia świętości o własnych siłach. Dość wspomnieć, że niektórzy bracia uważali go za opętanego. Warto dodać, że podczas Mszy Świętej prymicyjnej, Luter doszedł do Kanonu, który później sam obalił, i zatrzymał się. Chciał uciec od ołtarza i gdyby nie przymuszenie przez współbraci nie dokończyłby sprawowania Najświętszej Ofiary. Twierdził, że miewał widzenia Chrystusa, a nawet, że rozmawiał z samym diabłem.
    To ostatnie akurat wydaje się być wielce prawdopodobne... .
    Herezje Lutra przechodziły ewolucję. Swoją doktrynę zmieniał i "ulepszał" coraz bardziej oddalając się od katolicyzmu. Nie brakowało mu też dwulicowości. W swoich 95 tezach Luter mieszał ortodoksję z herezjami.
    Z jednej strony pisał: "Kto prawdzie odpustów katolickich zaprzecza, niech przeklęty będzie" (teza 71.), zaś gdzie indziej: "Ci, którzy przez odpusty zbawienia wiecznego pewnymi być mniemają, wpadną razem z mistrzami swoimi w paszczę szatana" (teza 32.). W końcu Luter zaprzeczył większości prawd katolickich oraz zacięcie zwalczał ofiarny charakter Mszy świętej. Postanowił w tym celu zniszczyć starożytny Kanon mszalny, który tak bardzo pieczołowicie Kościół zachowywał i na wieki sankcjonował podczas Soboru Trydenckiego.
    Warto dodać, że aż do posoborowej "reformy" liturgicznej Kanon pozostawał nienaruszony, a po nowych zmianach niektóre kościoły protestanckie (zwłaszcza anglikanie) oświadczyły, że nowa "katolicka" Msza jest niemal w pełni zgodna z ichniejszymi liturgiami. Również luterański postulat wprowadzenia języków narodowych do liturgii zrealizowano podczas konstruowania Mszy posoborowej. Także Komunia Święta pod dwiema postaciami i uczynienie z kazania głównej części Mszy to wymysły Lutra.

    Podstawowym błędem reformatora było przekonanie, że do zbawienia wystarczy sama wiara, bez uczynków. Herezję tę potępił uroczyście Kościół podczas Soboru Trydenckiego. Jednak we "Wspólnej deklaracji w sprawie nauki o usprawiedliwieniu" z 1999 roku Kościół wyparł się dawnych potępień, które teologia zawsze określała jako nieomylne.
    W Deklaracji czytamy: "wzajemne potępienia z XVI wieku nie dotyczą współczesnych partnerów w ekumenizmie". Nic dziwnego, skoro do stworzenia Nowej Mszy Świętej zaproszono protestantów w celu konsultacji; skoro odprawia się wspólne nabożeństwa; dąży do jedności sakramentalnej; pozwala się pastorom na głoszenie kazań podczas katolickich Mszy świętych i tworzy się definicje świętych niekatolickich. W tej sytuacji nie dziwi fakt, że Kościół dystansuje się od dawnych anatem. Dzisiaj nie wypada nawet używać takich słów jak "heretyk", "schizmatyk" czy "odszczepieniec".

    Pogarda Lutra dla Pisma Świętego

        Wracając do herezji Marcina Lutra trzeba wrzucić do lamusa mit estymy, jaką rzekomo przykładał do Pisma Świętego. Reformator dokonał własnego przekładu Biblii, tłumacząc ją i interpretując tak, aby potwierdzała jego herezje. Mojżesz dla Lutra jest "katem wszystkich", a dziesięć przykazań oryginalny tłumacz skwitował następująco: "prawo to jest stosowne dla żydów, ale nas wcale nie obowiązuje". Księga Machabejska i Księga Estery "za dużo judaizują i za dużo w nich pogańskich śmieci". List św. Jakuba przeczący zbawieniu wyłącznie przez wiarę zdaniem Lutra jest "listem słomianym".
    Z czterech Ewangelii Luter za prawdziwą uznał jedynie Ewangelię św. Jana, "przeto ją należy przekładać nad inne". O Apokalipsie napisał: "Nie znajduję nic apostolskiego, ani prorockiego w tej księdze. Apostołowie bowiem nie zwykli przemawiać przenośniami; prorokują w słowach jasnych i zrozumiałych. Niech każdy myśli o tym, co mu doradza jego rozum; co do mnie, mój rozum czuje wstręt do tego i to jest dla mnie dostateczne do odrzucenia".
    A więc objawienie św. Jana Luter całkowicie odrzucił. Nie przeszkadza to naczelnemu ekumeniście w Polsce, abp Alfonsowi Nossolowi pisać, że "wszystkim chrześcijanom potrzeba jeszcze znacznie więcej (...) ewangelicznej głębi, czyli poznania Słowa Bożego". Sam Luter niewiele sobie robił z krytyków swojego kontrowersyjnego tłumaczenia Biblii. Swoim wiernym zalecał: "Jeżeli wam jaki papista będzie robił korowody z powodu wyrazu "jedynie", "tylko", to powiedzcie mu tak od ręki: doktor Marcin Luter chce, aby tak było, i dodajcie jeszcze: "papista i osioł jedno są".
    Pod koniec życia zgorzknienie doprowadzało go do wybitnie nie dyskusyjnej kondycji: "cała ta władza przeciwników sprawia mi tylko radość, ma to w ...".

    Misje zamiast dialogu

        Taki jest prawdziwy obraz doktora Marcina Lutra. Jeśli ekumenizm ma istnieć, musi bazować na prawdzie, nie tylko teologicznej, lecz również historycznej. Zwróćmy jednak uwagę, że w Kościele Katolickim liberalna część hierarchii próbuje od najmniej 40 lat przeprowadzić rewolucję. Hasła wolności religijnej, kolegializmu i ekumenizmu to hasła rewolucji francuskiej (wolność, równość, braterstwo) zastosowane do rzeczywistości "katolickiej". Cel był ten sam: przekształcić katolicyzm w propagatora nowej powszechnej religii, opartej na prawach człowieka.
    Fałszywy ekumenizm jest tego najlepszym przykładem, ponieważ nie zakłada już nawrócenia zbłąkanych heretyków do Kościoła Katolickiego, ale szuka jakiejś "utraconej jedności", co jest kolejną herezją, ponieważ "jedność" jest cechą stałą Kościoła. Jedynie ci, którzy odpadli od Kościoła Katolickiego utracili "jedność", a jej odzyskanie możliwe jest tylko na drodze szczerej konwersji. Do tej pory pomagali w tym misjonarze, jednak ich działalność w kontekście fałszywego ekumenizmu stoi pod znakiem zapytania.
    Dlatego właśnie coraz częściej misje zajmują się sprawami pokoju na świecie, zaspokajaniem problemów w krajach trzeciego świata, a zapominają o nawracaniu, głoszeniu Słowa Bożego i prawdziwym dialogu, mającym na celu przyprowadzenie zbłąkanych owiec do jedynego Pasterza.



    Robert Wit Wyrostkiewicz




    Autor: Robert Wit Wyrostkiewicz -wyrostkiewicz@prawy.pl jest dziennikarzem portalu "Prawy.pl".
    Źródło: http://prawy.pl/r2_index.php?dz=felietony&id=35053&subdz
    Dziękujemy Autorowi za uprzejme udostępnienie i zgodę na przedruk w/w artykułu.


    © Wszelkie prawa zastrzeżone 2001-2018

    Stowarzyszenie EFFATHA
    e-mail: info@effatha.org.pl

    Ostatnio aktualizowane: 12.11.2007
    Strona istnieje od: 15.10.2001