Rodzina?

Wiele mówi się ostatnio o nowej sekcie przybyłej do nas z Zachodu, ukrywającej się pod sympatycznie brzmiącą nazwą: "Rodzina".

Wspólnota Niezależnych Chrześcijańskich Zgromadzeń Misyjnych (bo tak brzmi pełna nazwa) zalicza się do nowych ruchów religijnych. Ta pseudo chrześcijańska organizacja wywodząca się z powstałej w 1968 roku (rozwiązanej w 1978 r) sekty "Dzieci Bożych" pastora Dawida, obecnie ubiega się o prawne zarejestrowanie jako związek wyznaniowy. Zważywszy na dość kontrowersyjne dzieje "Rodziny", myślę, że warto nieco bliżej przyjrzeć się jej.

Członkowie sekty twierdzą, że doktrynę ich prezentuje "unikalna perspektywa biblijna". Obawiam się jednak, że ta "unikalność" polega po prostu na bardzo słabej znajomości Pisma Świętego, skoro oni budują swe życie w oparciu nie o autentyczną interpretację biblijną, lecz zaledwie na kilku, osobliwie pojmowanych wersetach nowotestamentowych. Jak większość sekt, tak i "Rodzina" zwiastuje bliskie przyjście Chrystusa, jednak broni się przed głośnym wyznaczaniem daty paruzji. Organizacja kaleczy chrześcijańskie pojęcie prawdziwej rodziny - sakramentalnego związku małżeńskiego, dopuszczając swobodę seksualną, wypaczając fundamentalne prawo miłości. Wokół sekty krążą zarzuty wykorzystywania dzieci, poddawania ich kontroli psychicznej i dość mglistym zasadom edukacji. Wspólnota jednak nadal prowadzi aktywną ~ działalność "misyjną", rozpowszechniając osobiście i korespondencyjnie swą literaturę, broszury, ulotki, kuszące kolorami, plakaciki z pseudonaukowymi wywodami biblijnymi i "przesłodzonymi" uwagami pod adresem odbiorcy (podany adres kontaktowy: R. Czerwieński?) oraz kasety z "niebiańską muzyką" działającą na podświadomość.

Zewnętrzna strona tych materiałów zręcznie retuszuje braki w treści; braki a nawet rażące błędy w chwiejnej interpretacji Słowa Bożego. Niestety, wielu młodych poszukujących ludzi zostaje wciągniętych w korespondencyjny mechanizm działalności sekty, a jest to pierwszy krok do bliższego z nią kontaktu. Z drugiej zaś strony "Rodzina" przypomina raczej jakąś korporację biznesową niż jakikolwiek związek wyznaniowy. Podmiotem ich interesów są głównie naiwność i brak świadomości ludzkiej.

Dlatego też chciałbym przestrzec przed zgubnym wpływem tych, którzy uważają siebie za rewelacyjny "naród wybrany", a tak naprawdę są niczym innym jak kolejnymi fałszywymi prorokami.

Nie lekceważmy słów samego Pana Jezusa przestrzegającego nas przed ich błędami (por. Mt 7:15-20; 2 J 10; 2 d 3:15-18) oraz Jego Świętego Kościoła. Modlitwą zaś wspomóżmy błądzących braci.

Marcin Kowalczyk